Zainicjowany proces przywracania sankcji trwa 30 dni. Przez ten czas europejskie kraje (nazywane E3) mają pozostać otwarte na negocjacje z Iranem, ich przedstawiciele wyrażają gotowość zatrzymania procedury. Dotychczasowe rozmowy z Irańczykami w Genewie nie przyniosły jednak w ich ocenie przełomu. Stąd Europejczycy zdecydowali się na uruchomienie sankcyjnego mechanizmu.

"Jesteśmy zdeterminowani, aby wykorzystać otwierający się 30-dniowy okres na dialog z Iranem. Pozostajemy zaangażowani w działania dyplomatyczne, by zapewnić, że Iran nigdy nie uzyska broni jądrowej" - przekazał na platformie X szef francuskiego MSZ Jean-Noel Barrot.

"Snapback" aktywowany. Europa chce zatrzymać Iran przed bombą atomową

Niemiecki minister spraw zagranicznych Johann Wadephul (CDU) zaapelował natomiast do Iranu o pełną współpracę z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej oraz bezpośrednie negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi.

Reklama

Mechanizm sankcyjny "snapback" przewiduje m.in. embargo na dostawy broni, ograniczenia dotyczące rozwoju pocisków balistycznych i zamrożenie aktywów. Sankcje te zostały zniesione na mocy międzynarodowego porozumienia nuklearnego z 2015 roku. Jego sygnatariuszami prócz Iranu są Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Rosja, Chiny oraz UE. USA wycofały się z umowy w 2018 roku.

Europejczycy przekonują, że Iran od lat łamie zapisy tego układu, wynegocjowanego jeszcze przez Baracka Obamę, i chcą by władze w Teheranie zapewniły inspektorom ONZ pełny dostęp do swojego programu nuklearnego. Choć Iran od lat zapewnia, że jest zainteresowany wyłącznie pokojowym zastosowaniem technologii nuklearnych, to wzbogacał uran do poziomu 60 proc., czyli wyższego niż stosowany w celach cywilnych.

Irańscy urzędnicy w przeszłości grozili, że uruchomienie mechanizmu "snapback" może spowodować ich wyjście z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT) czy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). Za nieuczciwe uznają karanie ich z mocy zapisów umowy, z której Stany Zjednoczone jednostronnie wycofały się.