W środę w przestrzeń powietrzną Polski wtargnęło co najmniej 21 bezzałogowych statków powietrznych zbudowanych z drewna i pianki.
Drony celowo skierowane w stronę bazy NATO w Polsce
Według niemieckiego dziennika "Die Welt" pięć z nich leciało w stronę jednej z baz NATO, zanim zostały zestrzelone przez holenderskie myśliwce F-35.
To był polityczny i wojskowy test ze strony Rosji. Dobrze, że Polska wykryła i zestrzeliła drony – powiedziała cytowana przez Politico Ulrike Franke z think-tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych (European Council on Foreign Relations).
Rażąca dysproporcja między "taniochą" Rosji a sprzętem NATO
Portal zwrócił zarazem uwagę na dysproporcję pomiędzy tanimi rosyjskimi konstrukcjami a wielomiliardowym sprzętem NATO, wykorzystywanym do ich zwalczania. Według niego, działania NATO były znacznie mniej skuteczne niż typowa reakcja Ukrainy na atak rosyjskich dronów. "Sojusz zestrzelił około trzech dronów, podczas gdy Kijów zazwyczaj deklaruje skuteczność przechwytywania na poziomie 80–90 proc. – pomimo znacznie większych ataków" – czytamy.
Co mamy robić, wysyłać za każdym razem F-16 i F-35? To się nie opłaca. Musimy lepiej wyposażyć się w systemy antydronowe – podkreśliła Franke.
Obrona powietrzna jedną z najsłabszych stron krajów NATO
Politico przypomina, że obrona powietrzna od dawna uznawana jest za jedną ze słabszych stron państw NATO. Większość funduszy przeznaczana jest na drogie systemy, takie jak amerykański Patriot czy francusko-włoski SAMP/T, których koszt liczony jest w setkach milionów dolarów.
Zdaniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego – jak napisało Politico – nie są one jednak praktycznym rozwiązaniem w walce z masowo wykorzystywanymi dronami-kamikadze.
Kulisy pierwszego takiegp spotkanie ambasadorów w historii
Portal podkreśla, że problem został poruszony podczas czwartkowego spotkania sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego z ambasadorami państw UE w Brukseli.
Było to pierwsze takie spotkanie ambasadorów w historii, w którym uczestniczył szef Sojuszu. Według Politico wszyscy jego uczestnicy wyrazili obawy, że "właśnie pokazaliśmy Kremlowi, jak bardzo Zachód nie jest przygotowany" na działania bezzałogowych statków powietrznych, a NATO nie może przecież regularnie używać F-35 do przechwytywania fal tanich dronów. Sam Rutte doszedł do takiego wniosku i nikt temu nie zaprzeczył – powiedział portalowi jeden z dyplomatów.