Będzie prowadzone postępowanie w sprawie o wykroczenie z art. 51 paragraf 1 Kodeksu wykroczeń, czyli zakłócanie spokoju i porządku publicznego - powiedział w rozmowie z PAP asp. sztab. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.

Reklama

Dodał, że chodzi o zakłócanie wypowiedzi osób biorących udział w debacie publicznej oraz uniemożliwianie swobody wypowiedzi. W poniedziałek późnym wieczorem Komenda Stołeczna Policji poinformowała PAP o wylegitymowaniu trzech osób, które zakłócały spotkanie.

Według informacji, opublikowanej przez kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy na Twitterze, na poniedziałkowe spotkanie w Ursusie przyszła grupa zwolenników opozycji, w tym działacze KOD.

"Dziś prowokatorzy m.in. z odłamu KOD z +Odnowy+, którzy organizują spotkania R. Trzaskowskiego, rozbijali moje spotkanie, wyzywali ludzi. Jeden z prowokatorów popchnął starszą Panią, którą zabrała karetka" - napisał Jaki. Do incydentu odniósł się również na wtorkowej konferencji prasowej.

Co spotkanie są coraz bardziej agresywni, wczoraj to już przeszli samych siebie, nie dali nic powiedzieć, krzyczeli, przeklinali, prowokowali ludzi przez całe spotkanie - powiedział Jaki, nawiązując do poniedziałkowego spotkania z mieszkańcami Ursusa.

Rafał Trzaskowski powinien się do tego odnieść, przeprosić za ludzi, z którymi na co dzień współpracuje, i odpowiedzieć na kluczowe pytanie, czy ci ludzie, którzy prowokują na moich spotkaniach innych, nic niewinnych warszawiaków, czy ci ludzie będą jego zapleczem w ratuszu, jeśli wygra wybory? Czy to są ludzie, którzy będą odpowiedzialni za bezpieczeństwo w ratuszu albo za inne obszary? - powiedział Jaki.

Pytany we wtorek przez dziennikarzy o tę sprawę Trzaskowski oświadczył: "ja nikogo nigdzie nie wysyłałem". Zaapelował, aby obniżać emocje. "Na moich spotkaniach pojawiają się zwolennicy Patryka Jakiego, którzy też pokazują złe emocje" - dodał.

Patryk Jaki: Bezczelne chamy

Jak relacjonuje gazeta.pl, nerwy puściły również samemu Jakiemu, który w pewnym momencie poszedł w inne miejsce sali, by odsunąć się od głośnych przeciwników, twierdząc, że nie chce wdawać się w dyskusje, a mówić o Warszawie. - Zostawcie tych biednych państwa z KOD-u, zostawmy tych biednych prowokatorów - mówił do swoich zwolenników.

Polityk zaproponował w pewnym momencie, żeby odwrócić krzesła i zostawić przeciwników z tyłu. Doszło do zamieszania, kiedy uczestnicy zaczęli zmieniać miejsca.

Dumni jesteście, że pani z dzieckiem musi wyjść przez was? Bezczelne chamy! Popatrzcie, nie mnie robicie krzywdę, "kodziarze", gratuluję wam - dodał. Na nagraniach umieszczonych w sieci widać, że doszło do przepychanek między uczestnikami wydarzenia.