"Ten plakat podsumowuje rok rządów prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz" - mówił podczas prezentacji billboardu wiceminister gospodarki Paweł Poncyliusz. Nie ma on wątpliwości, że obecna pani prezydent stolicy nie ma dużych osiągnięć. Wiceminister dodaje, że daleko jej do tego, co udało się zrobić - według Poncyliusza - prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, gdy urzędował w stołecznym ratuszu.

Reklama

"Życzymy pani Gronkiewicz-Waltz, aby po czterech latach rządów w Warszawie zostawiła po sobie tak wiele, jak zostawił Lech Kaczyński" - mówił Poncyliusz. Poseł PiS Karol Karski z kolei podkreślał: "Nasz billboard jest symbolem tego, że samozadowolenie PO z siebie i nieudolna propaganda sukcesu to jeszcze nie sukces".

To celny strzał Prawa i Sprawiedliwości. Warszawiacy rzeczywiście codziennie grzęzną w gigantycznych korkach. Przez kilka dni, kiedy zabrakło dobrego planu remontów, przez stolicę nie dało się przejechać w ogóle. Zamknięta ulica Puławska, remonty w Al. Jerozolimskich i Niepodległości - to wszystko zatkało Warszawę na dobre. Dopiero wtedy Hanna Gronkiewicz-Waltz postanowiła utworzyć w warszawskim ratuszu stanowisko koordynatora ulicznych remontów.

PiS oskarża Platformę o nieudolność w rządzeniu stolicą i przestrzega Polaków przed taką samą nieudolnością w skali całego kraju. Stąd też hasło, jakie znalazło się na wyborczym billboardzie PiS: "sPOwolnili Warszawę, sPOwolnią Polskę".

Reklama