Byłego prezydenta pozwał Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Podczas rozprawy prezes Ośrodka Konrad Dulkowski podkreślał, że wypowiedź Dudy odebrał osobiście, m.in. z uwagi na to, że sam był widzem filmu. Prezydent Duda nie po raz pierwszy atakował określone grupy społeczne w czasie swojej prezydentury. Natomiast tutaj to był taki atak, który ja wręcz personalnie odebrałem- powiedział.

"To nie jest sprawa tylko o jedno zdanie"

Wskazywał też na funkcję pełnioną wtedy przez Andrzeja Dudę. W jego opinii osoba, która pełni tak ważną funkcję w państwie, powinna być odpowiedzialna za swoje słowa.

Reklama

Pełnomocniczka Dulkowskiego, adw. Magdalena Spisak, wskazywała, że słowa ówczesnego prezydenta nie padły w prywatnej rozmowie, a na antenie publicznej telewizji. To nie jest sprawa tylko o jedno zdanie. Ta sprawa dotyczy tego, czy konkretny obywatel w Polsce ma prawo oczekiwać szacunku od tych, którzy sprawują władzę w jego imieniu - dodała.

Uzasadnienie wyroku ws. Andrzeja Dudy

Sędzia Agnieszka Onichimowska podkreśliła, że spór dotyczył sposobu rozumienia treści tego wywiadu. Wskazała, że w ocenie sądu za oddaleniem powództwa przemawia m.in. to, że w przedmiotowej sprawie nie sposób uznać, aby wypowiedź byłego prezydenta Andrzeja Dudy w zauważalny sposób odnosiła się do osoby prezesa Ośrodka.

Osoba wchodząca w skład danej zbiorowości może się domagać ochrony swoich dóbr osobistych, ale tylko wtedy, gdy jest możliwe stanowcze ustalenie, że ta wypowiedź dotyczyła konkretnie jej – zaznaczyła sędzia. Dodała też, że nie sposób uznać, iż "przeciętnie i rozsądnie myśląca osoba" nie może w jakikolwiek sposób utożsamiać treści wypowiedzi byłego prezydenta z osobą powoda.