Piotr Kosmaty, prokurator prowadzący śledztwo, zdradził, że trzech podejrzanych przyznało się w trakcie śledztwa do zarzucanych im czynów. Czwarty, który początkowo się nie przyznawał, przyznał się do winy przed sądem.

W środę krakowska prokuratura zdecyduje o wniosku o tymczasowe aresztowanie piątego podejrzanego, któremu zarzucono także podżeganie do kradzieży. Mężczyzna początkowo odmawiał składania wyjaśnień, ale we wtorek zaczął je składać. Prokuratura odmawia informacji, czy przyznał się on do winy.

Z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu wystąpiła krakowska prokuratura na podstawie zebranego dotychczas materiału dowodowego. Prokuratura wskazuje, iż kradzieży dokonano na polecenie osoby z zagranicy oraz że teren b. obozu zagłady nie był należycie chroniony.

Wnioski te potwierdziła wtorkowa wizja lokalna na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau z udziałem trzech podejrzanych, którzy przyznali się do zarzucanych im czynów.

Prokurator okręgowy Artur Wrona zapowiedział w tej sprawie wystąpienie do jednego z krajów europejskiego o pomoc prawną. Prokuratura nie potwierdza ani nie zaprzecza wcześniejszym informacjom, że pośrednikiem w kradzieży miał być obywatel Szwecji.







Reklama

Według prokuratury, z zebranego materiału wynika także, że teren byłego obozu nie był należycie chroniony. Prokuratura wyłączyła materiały w tej sprawie i zmierza wszcząć postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Według Artura Wrony podejrzani dostali się na teren obozu bez żadnego problemu. "Nikt z ochrony obiektu nie zauważył, że osoby te przemieszczały się w okolicach, sprawdzając, jak wygląda zabezpieczenie obozu" - powiedział prokurator.

Wrona podkreślił, że osoby te "weszły na teren obozu niezauważone". Jak wynika z ustaleń prokuratury, "nie dysponowały nawet podstawowym sprzętem", np. drabiną, aby odkręcić tablicę. "Weszli po siatce ogrodzenia, usiłując odkręcić napis widniejący nad bramą. Nie mieli odpowiednich narzędzi, musieli się wycofać i udać się do sklepu. Potem wrócili i dokonali kradzieży" - powiedział.

Reklama