Nikodem Marecki nie żyje. 11-letni aktor, którego widzowie mogli zobaczyć w filmach "Biała odwaga", "Zołza" oraz w serialu "Szpital św. Anny", zmarł po tym jak potrącił go samochód, gdy na skrzyżowaniu wysiadł ze szkolnego autobusu.

Pogrzeb Nikodem Mareckiego. Ksiądz wspomniał o śnie jego mamy

Pogrzeb Nikodema Mareckiego odbył się 3 grudnia. Podczas ceremonii ksiądz wspominał o śnie, który miała jego mama. Zobaczyła w nim Nikosia ubranego w piękne, złote szaty. Trzymał dwie skrzynie i powiedział, że musi coś z nich zabrać – a potem poprosił, aby przekazać jego rodzicom, by nie rozpaczali. Że wszystko jest tak, jak powinno - mówił ksiądz.

Reklama

Mama Nikodema Mareckiego wspomina syna. "Bardzo chciał być samodzielny"

Teraz w rozmowie z "Super Expressem" pani Iwona, czyli mama Nikodema, powiedziała, że dopiero w tym roku szkolnym zaczął wracać sam ze szkoły. Tłumaczyła, że syn, gdy wychodził ze szkolnego autobusu, musiał przejść na drugą stronę skrzyżowania.

Bardzo chciał być samodzielny, bardzo chciał jeździć szkolnym autobusem z kolegami. Rano go zawiozłam wracał sam. Tylko on musiał przejść na drugą stronę ulicy, bo nasz dom znajduje się po drugiej stronie skrzyżowania. Wraz z Nikodem wysiadło jeszcze dwóch kolegów z klasy, ale oni nie musieli przechodzić przez jezdnię, szli w innym kierunku - opowiada mama Nikodema.

Ostatnie słowa Nikodema Mareckiego. Co i do kogo powiedział?

Wyznała, że to wiara pomaga jej przetrwać trudny czas po śmierci syna. Jesteśmy wierzący. Wiem, że Jemu jest tam dobrze, jestem spokojna o syna. Nikodem także mocno wierzył w Pana Boga, był u komunii, miał wszystkie pierwsze piątki. Był bardzo bardzo empatycznym dzieckiem, zawsze najpierw widział drugiego człowieka. Nawet w liście do Św. Mikołaja poprosił o zdrowie dla rodziny - powiedziała.

Pani Iwona opowiedziała również o ostatnich słowach swojego syna. Zwrócił się wówczas do anestezjolog. Jestem Nikodem i nic mnie już nie boli- cytuje ostatnie słowa syna pani Iwona.