Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania, przesłuchano już kobietę, która złożyła do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie. Dodał, że prokuratura "pozyskuje też niezbędną do wyjaśnienia sprawy dokumentację". Podjęto też decyzję o przebadaniu kobiet przez biegłego lekarza w związku z doznanymi przez nie w czasie akcji urazami.
W sobotę łódzki "Express Ilustrowany" napisał, że dwa dni wcześniej grupa policyjnych antyterrorystów z Wołomina wtargnęła do mieszkania w kamienicy przy ul. Legionów w Łodzi. Policjanci wyważyli drzwi i wrzucili granat ogłuszający przeciwko dwóm bezbronnym kobietom. Okazało się, że policjanci pomylili numery mieszkań - zamiast do lokalu 6c wtargnęli do mieszkania numer 6.
Z relacji kobiet wynikało, że antyterorryści weszli do mieszkania krzycząc, by padły na ziemię. Sprawdzali pomieszczenia, wersalkę i szafy, szukając jakiegoś mężczyzny. Według gazety, zniszczyli wykładzinę w kuchni oraz uszkodzili drzwi mieszkania i korytarza. Z relacji zszokowanych kobiet wynika, że policjanci nawet ich nie przeprosili, a jeden z nich miał powiedzieć, że zdarzają im się gorsze pomyłki.
Już w sobotę za pomyłkę antyterrorystów przeprosił rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski, mówiąc w rozmowie z PAP, że akcja policjantów była częścią dużo większej operacji, o której będzie mógł powiedzieć później. W poniedziałek minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller oświadczył, że osoba, która na etapie planowania akcji antyterrorystów w Łodzi popełniła błąd, przeprosi ofiary pomyłki.
W poniedziałek Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że w Wołominie i Łodzi zatrzymano 16 członków grupy przestępczej zajmującej się handlem narkotykami. Wśród nich zatrzymano osoby, które miały zostać ujęte w ub. tygodniu w Łodzi, jednak w wyniku pomyłki antyterroryści wkroczyli wówczas do niewłaściwego mieszkania.