Mężczyzna był oskarżony o usiłowanie zabójstwa dziecka z tzw. zamiarem ewentualnym, jednak sąd złagodził zarzut i zmienił kwalifikacje prawną czynu. Uznał, że sprawca działał z zamiarem spowodowania ciężkich obrażeń u dziecka.

Wyrok w tej sprawie zapadł kilkanaście dni temu; nie jest prawomocny - dowiedziała się w środę PAP w sądzie. Prawdopodobnie odwołają się od niego wszystkie strony procesu - zarówno obrona i oskarżony, jak i prokuratura oraz matka poszkodowanego dziecka, która jest oskarżycielką posiłkową.

Reklama

Wydarzenia rozegrały się w maju ub. roku przy ul. Armii Krajowej w Łodzi. Między dwoma chłopcami doszło do kłótni. Według prokuratury, 11-latek uderzył swojego 10-letniego kolegę pięścią w twarz. Uderzony chłopiec poskarżył się ojcu. Ten wrócił na miejsce i uderzył 11-letnie dziecko najpierw ręką, a później wyrwanym mu kijem bejsbolowym w głowę. Chłopiec stracił przytomność. Pogotowie przewiozło go do szpitala.

Mężczyzna uciekł, ale policjanci szybko go zatrzymali. Policyjny pies odnalazł też kij, który sprawca porzucił.

Dariusz M. był trzeźwy. Nie przyznał się do winy; w śledztwie utrzymywał, że uderzył dziecko przypadkowo.

Reklama

Prokuratura przedstawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym. Według śledczych, o takiej kwalifikacji prawnej czynu zadecydował sposób działania oskarżonego; przede wszystkim siła i miejsce uderzenia, duża przewaga fizyczna oraz doznane przez dziecko rozległe obrażenia głowy. Mężczyźnie groziła kara od ośmiu lat więzienia do dożywocia.

Sąd, zmieniając kwalifikacje czynu, uznał go za winnego usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka w postaci choroby realnie zagrażającej życiu. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 10 lat więzienia.

35-latek jest znany policji; w przeszłości był wielokrotnie notowany.