Pitera chce, by w pracach w komisjach sejmowych mogły brać udział tylko osoby, które zarejestrują się na specjalnej liście lobbystów w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Na liście mają być lobbyści "zawodowi" (dziś na liście prowadzonej w MSWiA jest ich 165) i "niezawodowi", czyli przedstawiciele organizacji i stowarzyszeń. Raz w roku lobbyści zawodowi mieliby składać w CBA roczne sprawozdania. A w nich informować o tym, z kim się spotykali, w jakim celu i na rzecz kogo lobbowali. Niezawodowi mają mieć mniej takich obowiązków. Ale za to na ich pytania posłowie nie będą mieli obowiązku odpowiadać. Przedstawiciele organizacji pozarządowych, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że w tej sytuacji albo będą kwiatkami do kożucha, albo zostaną uznani za lobbystów prywatnej sprawy.

Reklama

Nie jawność, a wykluczenie

Zamysł projektu jest taki, by proces ustawodawczy był jak najbardziej jawny. "Niestety, szczegóły założeń ustawy przeczą temu, bo podział na lobbystów zawodowych i niezawodowych może doprowadzić do wykluczenia z tego procesu wielu ważnych podmiotów działających w imieniu interesu publicznego, jak Fundacja Batorego czy Instytut Spraw Publicznych" - mówi Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. "To wcale nie ureguluje procesu ustawodawczego, to PR-owe zagranie, polityczna odpowiedź na aferę hazardową i pokątne kontakty lobbystów z politykami" - uważa Witold Michałek, ekspert BCC ds. gospodarki. Jego zdaniem efektem będzie całkowite zamknięcie się parlamentu na głosy przedsiębiorców, organizacji pozarządowych czy grup bezpośrednio zainteresowanych konkretnymi zmianami.

Do Konfederacji Pracodawców Polskich średnio co miesiąc wpływa do konsultacji pięć projektów ustaw oraz 12 projektów rozporządzeń. Eksperci KPP analizują jednak prawie trzy razy więcej ustaw. Ten projekt oceniają jako kuriozalny. "Teraz mielibyśmy zostać sprowadzeni do rangi lobbystów" - mówi Adam Ambrozik, dyrektor departamentu przedsiębiorczości i dialogu społecznego KPP.

Reklama

czytaj dalej >>>



Leczenie nowelizacją

Reklama

Dla specjalistów ten projekt to kolejny przejaw niebezpiecznego zjawiska tworzenia prawa pod wpływem bieżących wydarzeń. "Schemat jest taki: coś się dzieje, media o tym piszą i niemalże natychmiast rząd czy ministerstwo wyciąga nowe prawo, które problem rozwiązuje" - krytykuje Katarzyna Urbańska, dyrektor departamentu prawnego Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. "Najlepszy przykład tego zjawiska to wadliwa ustawa hazardowa, pisana na kolanie byleby tylko szybko ją przepchnąć i zapewniać, że problem z hazardem już załatwiono" - dodaje Michałek.

Eksperci z tych samych pozycji krytykują zresztą nie tylko projekt Pitery, ale i projekt nowelizacji kodeksu karnego zaostrzający kary za atak na funkcjonariuszy publicznych. Powstał on w Ministerstwie Sprawiedliwości po głośnym zabójstwie warszawskiego policjanta Andrzeja Struja w lutym tego roku. Z tego też powodu suchej nitki na tym pomyśle nie zostawiła Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, powołana do opiniowania zmian w tym prawie. Mimo to projekt właśnie trafia pod obrady Sejmu. Posłowie nie zostali poinformowani o opinii ekspertów. Zdaniem ekspertów nie mamy do czynienia w takich przypadkach z poważnym ustawodawstwem, a czystą polityką.