Na pierwszej taśmie widać, jak żona pacjenta doktora Mirosława G. daje mu książkę. Potem wychodzi z jego gabinetu. Wtedy lekarz wyjmuje z książki kopertę, rozcina ją i chowa do marynarki. Ta kobieta zeznała potem, że w kopercie było 2 tys. złotych.
Na drugiej nagrano wizytę w gabinecie Mirosława G. córki innego pacjenta. Tu nawet nie było książki. Po prostu kobieta położyła kopertę na biurku doktora i wyszła. Lekarz najpierw ją odkłada na bok, ale ciekawość lub chciwość nie daje mu spokoju i rozcina ją. Zagląda do środka, a potem wkłada do kieszeni w fartuchu. Tym razem - według zeznań świadka - doktor Mirosław G. wziął 500 złotych łapówki.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekazał autorom programu "Teraz my" dwa takie nagrania zrobione kamerą ukrytą w gabinecie doktora Mirosława G. Oba pochodzą ze stycznia 2007 roku. Kamerę w gabinecie lekarza ukryło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Takich nagrań jest dużo więcej - nawet ponad 20 taśm.
Szef resortu sprawiedliwości zaznaczył, że ujawnia te dwa nagrania, bo akt oskarżenia wobec byłego ordynatora w szpitalu MSWiA jest gotowy. Teraz - według niego - ich pokazanie już nie szkodzi śledztwu.
Prokuratura wciąż czeka też na opinię biegłego, profesora Rolanda Hetzera z Niemiec. Ma on ocenić, czy doktor G. dobrze leczył chorego, który zmarł po przeszczepie serca.
Jeden z zarzutów, jakie pojawiły się po zatrzymaniu doktora G., dotyczył zabójstwa pacjenta. Minister Ziobro na zwołanej wtedy konferencji prasowej w świetle fleszy ogłaszał, że "nikt już przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".