Ogień pojawił się tuż po godz. 14.00 właśnie w mieszkaniu 90-letniej kobiety. "Być może kobieta podpalała zapałką pod garnkiem i pojawił się duży płomień, z którym nie potrafiła sobie poradzić, a może od palnika zapaliła się część jej ubrania i ogień dalej się rozprzestrzenił. Będzie to ustalane po zakończeniu akcji" - wytłumaczył powiedział rzecznik radomskiej straży pożarnej Paweł Frysztak.

Reklama

Gdy strażacy weszli do mieszkania, ogarniętego pożarem, kobieta już nie żyła. Prawdopodobnie zaczadziła się na śmierć. Według sąsiadów kobieta była
osobą samotną i niedołężną.

Całą klatkę schodową, na której mieszkała kobieta, trzeba było ewakuować. Tylko w jednym z mieszkań pozostała kobieta z małym dzieckiem. "Bardziej niebezpieczne dla dziecka mogłoby być wyjście przez zadymioną klatkę niż pozostanie w środku. Dlatego jeden ze strażaków został z matką i dzieckiem w mieszkaniu, by kobieta czuła się bezpieczniej. Uszczelnił drzwi mokrymi ręcznikami i pozostał tam do zakończenia akcji" - powiedział rzecznik.

Ogień został już ugaszony.