Członkowie rodzin dziesięciu oficerów zamordowanych wiosną 1940 roku przez NKWD domagają się od rosyjskiej Głównej Prokuratury Wojskowej, by uznała zabitych za ofiary represji politycznych i oficjalnie zrehabilitowała. Ale prokuratura odmówiła. Krewni katyńskich ofiar odwołali się od tego postanowienia, poprzez swoich moskiewskich adwokatów, do sądu dzielnicowego w stołecznych Chamownikach.
16 maja zapadło orzeczenie. Sędzia Igor Tiuleniew odpowiedział krewnym ofiar zbrodni podobnie jak prokuratura. Uzasadnienie jest kuriozalne. Wynika z niego, że o swoje prawa mogą walczyć jedynie same ofiary represji politycznych, a nie członkowie ich rodzin.
"Kategorycznie nie zgadzamy się z decyzją Sądu Rejonowego w Moskwie i zaskarżyliśmy ją do Moskiewskiego Sądu Miejskiego. Prosimy sąd wyższej instancji, by zobowiązał Sąd Rejonowy do rozpatrzenia naszej skargi" - komentuje mecenas Anna Stawicka, reprezentująca w Rosji rodziny ofiar zbrodni katyńskiej.
Oczywiście żaden z zamordowanych oficerów nie złoży osobiście wniosku o uznanie jego praw do rehabilitacji. Orzeczenie rosyjskiego sądu można więc nazwać krótko - cynizmem w czystej postaci.