"Polskie wojsko ma być bardziej mobilne, lepiej wyposażone, wyszkolone i zintegrowane. To ma być armia zawodowa na miarę XXI wieku" - zapowiada minister obrony narodowej, Bogdan Klich. I podaje konkretną datę - już od 2010 roku. Dlatego w MON kończą się prace nad projektami zmian aż dziewięciu ustaw.

Reklama

Plan ministra Klicha jest taki: armia w pełni zawodowa, koniec z biurokracją w ministerstwie i oszczędności. "Wynalazki i sprzęt potrzebne wojsku powinny być wymyślane, projektowane i przygotowywane przede wszystkim w kraju" - argumentuje szef MON.

Od nowego roku, kiedy skończy sie ostatni pobór, żołnierze z zaciągu mają mieć możliwość przejścia na zawodowstwo. Niereformowalna dotąd Agencja Mienia Wojskowego i wiele departamentów w MON zniknie. Powstanie za to Agencja Uzbrojenia.

"Do tej pory kupowaniem sprzętu dla wojska, od transporterów opancerzonych po kawę, zajmowało się bardzo wiele instytucji. To było absurdalne" - tłumaczy dziennikowi.pl minister Klich. Ich likwidacja ma przynieść MON duże oszczędności.

Do tego resort uszczupli się o wiele biur pełnomocników, np. do spraw wychowania czy współpracy ze związkami zawodowymi albo do wprowadzania F-16. Bo tym zajmują się też inne jednostki.

Duże zmiany szykują się też w sposobie przyznawania mieszkań żołnierzom. Teraz ma być tak, że nowi żołnierze będą mieli wypłacane tzw. świadczenie mieszkalne i sami wybiorą, czy wezmą pieniądze do ręki i za to wynajmą mieszkanie na wolnym rynku, czy też opłacą kwaterę służbową.

Ale służbowych mieszkań będzie mniej. Plan reformy przewiduje przekazanie samorządom wielu wojskowych działek, mieszkań, poligonów i lasów. To także ma przynieść oszczędności i ukrócić korupcję. Bo tajemnicą poliszynela jest to, że wyżsi rangą oficerowie kupowali kilka mieszkań służbowych, a następnie wykupowali je za bezcen.

Reforma ma objąć też uczelnie. Sowicie opłacane mają być tylko te szkoły, które dokładnie określą, ilu wojskowych wykształcą, i nad jakimi wynalazkami dla armii będą pracować.