Opakowanie "Swiss Cannabis Ice Tea" jest pomarańczowe. Z tła wybijają się zielone liście marihuany oraz hasło "Fantastic Natural Feeling" - "Fantastyczne, naturalne odczucie". Napój można kupić w dużych miastach. Wkrótce ma być dostępny wszędzie.

"W zeszłym roku sprzedaliśmy 150 tys. puszek" - chwali się Zbigniew Węgrzyn prezes spółki DMS Polska, dystrybutora produktu. Nic dziwnego, bo napój z zakazanym listkiem konopi natychmiast przyciągnął zainteresowanie nastolatków. "Od razu wiedziałem, że to chodzi o marychę. Kupiłem, bo miałem nadzieję, że po wypiciu dostanę kopa" - tłumaczy uczeń gimnazjum z Łodzi.

Reklama

"Zdenerwowałam się, gdy z plecaka mojego syna wyleciała taka puszka" - mówi matka innego 15-latka. "Sprawdziłam w internecie, czy napój nie jest groźny dla zdrowia" - dodaje. Przestraszyła ją informacja na jednej z zachodnich stron internetowych, że w "Cannabis" jest tetrahydrokannabinol (THC) - substancja odurzająca taka sama jak w liściach konopi indyjskich.

Rok temu, gdy herbatka pojawiła się na stacjach benzynowych, Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii złożyło doniesienie na policję o złamaniu ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Chodziło o reklamowanie i propagowanie środków odurzających oraz ich dystrybucję. Sprawa trafiła do prokuratury Wrocław Krzyki-Wschód, bo tam eksporter napoju ma swoją siedzibę. Prokuratorzy zlecili sprawdzenie, czy w "Cannabis" znajduje się THC.

Reklama

"Nie ma. Taką opinię otrzymaliśmy z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie" - wyjaśnia prokurator Małgorzata Klaus. Śledczy badali też, czy grafika puszki i cała kampania reklamowa nie reklamują narkotyku. Opinia eksperta z Instytutu Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego była negatywna. Sprawę umorzono.

"Zalegalizowanie handlu napojem to przekazanie młodzieży sygnału, że marihuana nie jest groźna, bo jest w zwykłej ice tea" - oburza się Beata Matyszewska, nauczycielka warszawskiego gimnazjum, które sklep z "Cannabisem" ma po sąsiedzku.

Decyzja prokuratorów zbulwersowała także Piotra Jabłońskiego, szefa Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Jest zawiedziony tym, że śledczy nie udowodnili dystrybutorowi "Cannabis", iż celowo i z premedytacją w reklamie produktu używa wizerunku marihuany. "Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii w tym punkcie jest nieprecyzyjna" - ubolewa.

Zgadza się z nim Ireneusz Raś, poseł PO, który monitoruje pojawianie się wszelkich form promocji narkotyków w środkach masowego przekazu i reklamie. "Trzeba znowelizować ustawę" - zapowiada Raś.