Kobiety znały się od dawna. Często odwiedzały się nawzajem. Jednak wizyta w październiku zeszłego roku potoczyła się inaczej niż zwykle. Polka, nie wiedzieć czemu, zadała swej sąsiadce 36 uderzeń tępym narzędziem w głowę. Zrabowała niewiele, bo zaledwie cztery butelki wina i biżuterię. Tuż po morderstwie, razem z córką wypiły część wina a biżuterię ukryły.

Reklama

Młodsza z Polek, która jest oskarżona o współudział w zbrodni, twierdzi, że wino i biżuterię znalazła w plastikowych torbach w piwnicy obok pojemników na śmieci. Jak zeznała, zabrała torby, bo myślała, że są to rzeczy, których nikt już nie potrzebuje.

Zwłoki zamordowanej kobiety odkryła na drugi dzień inna z jej sąsiadek. Policja wpadła na trop Polek bardzo szybko. W ich mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli zrabowane, po części opróżnione butelki, natomiast w domu zabitej sąsiadki ślady obuwia morderczyni.

Sąd w Korneuburgu skazał 80-letnią Polkę na 18 lat więzienia. Jej 59-letnią córkę skazał na znacznie mniejszą karę - dwóch miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.