Do tragedii doszło 14 maja 2008 roku. Krzysztof Ś., trafiony nożem w klatkę piersiową, zginął od razu w wyniku rozcięcia serca i krwotoku wewnętrznego. Pogotowie zabrało z mieszkania ranną 50-letnią Justynę K., jego konkubinę - pisze "Głos Koszaliński".
W aktach sprawy znajduje się list kobiety, napisany kilka godzin przed zabójstwem. Do kogo adresowany? Oskarżona mówi, że do partnera, bo miała nadzieję, że się zmieni. Sąd miał wątpliwości. "To raczej tłumaczenie powodów popełnienia czynu" - analizował jego treść sędzia Przemysław Krzemianowski.
"Myślałam, że jest człowiekiem, a okazało się, że jest gorszy od diabła" - oskarżona zaczęła czytać to, co napisała, ale głos się jej załamał.Rozpłakała się. Dokończył sędzia. "Taki człowiek nie powinien żyć. Musi ponieść karę. To moje ostatnie słowo. Niech Bóg mi wybaczy na zawsze".
Córka oskarżonej podkreślała, że kilka godzin przed zabójstwem matka powtarzała, że coś się wydarzy. Potem jednak nic nie zapowiadało tragedii: mężczyzna wrócił z pracy, zjadł kolację i poszedł spać. Nie było kłótni, do których dochodziło dość często, ponieważ Krzysztof Ś. lubił wypić, a wtedy ubliżał i bił oskarżoną. Córkę obudził krzyk i charkot. Zapaliła światło. W łóżku leżał zakrwawiony konkubent matki, która trzymała w ręce nóż. Dziewczyna chciała go jej zabrać, ale usłyszała "Odejdź, bo i ciebie zabiję ”. Oskarżona tego nie pamięta.
Wczoraj rozpoczął się proces kobiety.