Po 11 latach procesu beatyfikacyjnego w tym roku została oficjalnie złożona w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych tzw. "pozycja o męczeństwie" ks. Popiełuszki. Celem tego liczącego ponad 1000 stron dokumentu jest udowodnienie, że ks. Jerzy zginął za wiarę. W tej chwili sprawa naszego kapłana czeka w kolejce wśród ok. 400 podobnych, aż zajmie się nią ośmioosobowa komisja teologiczna powoływana przez kongregację.

Reklama

Jednak oczekiwanie to może trwać wiele lat. Dlatego nasi biskupi starają się wpłynąć na przyspieszenie procesu. Podczas zakończonego w niedzielę zebrania plenarnego episkopatu wystosowali do papieża specjalny list, w którym proszą, aby czas oczekiwania na beatyfikację ks. Jerzego był jak najkrótszy. Z naszych informacji wynika, że rozmawiali też na ten temat z prefektem Kongregacji ds. Kanonizacyjnych abp Angelo Amato, który w niedzielę w Białymstoku przewodniczył uroczystościom beatyfikacyjnym innego Polaka, ks. Michała Sopoćki. "Bardzo bym chciał, żeby sprawa ks. Popiełuszki została wzięta pod uwagę trochę wcześniej" - tłumaczył te inicjatywy abp Kazimierz Nycz.

Czy działania te przyniosą skutek? "Taka prośba to dobry kierunek, choć zapewne od razu nie odniesie skutku. Trzeba przypominać w kongregacji o sprawie ks. Jerzego, im częściej tym lepiej" - mówi DZIENNIKOWI ks. Hieronim Fokciński, relator procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego. Podkreśla, że ten proces i tak jest w uprzywilejowanej sytuacji, bo dotyczy męczeństwa i do jego zakończenia nie jest potrzebny cud, jak np. w procesie Jana Pawła II.

Relator ujawnia też, że w trakcie prac nad "pozycją" zostały uwzględnione esbeckie materiały znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej, a także ustalenia prokuratorów IPN prowadzących aktualnie śledztwo w sprawie śmierci ks. Jerzego, a nawet wspomnienia gen. Czesława Kiszczaka. "Bez zapoznania się z tymi materiałami nie moglibyśmy zakończyć prac nad <pozycją>, jednak nie wniosły one nic nowego do ogólnie znanych ustaleń" - podkreśla.

Reklama

Ks. Fokciński zapewnia, że gdyby za jakiś czas potwierdziły się hipotezy prok. Andrzeja Witkowskiego, który twierdzi, że ks. Jerzy zginął kilka dni później, nie będzie to miało zasadniczego znaczenia dla procesu. "My musimy udowodnić, że ks. Jerzy zginął za wiarę, a jego oprawcy działali z nienawiści do Kościoła, ewentualna zmiana daty śmierci o dwa, trzy dni nie ma tu znaczenia" - tłumaczy.

Pamięć o zamordowanym przed 24 laty kapelanie "Solidarności" jest wśród Polaków bardzo żywa. Jego grób na warszawskim Żoliborzu odwiedziło ok. 17 mln osób, a rocznie przybywa tam ok. 400 tys. Tak liczne pielgrzymowanie do miejsca pochówku osoby, która nie jest wyniesiona na ołtarze to absolutny fenomen. "Przy grobie ks. Jerzego nawracają się ci, którzy prześladowali ludzi walczących o wolność Polski" - mówi ks. Zygmunt Malacki, proboszcz parafii ks. Stanisława Kostki, gdzie jest pochowany męczennik.

Choć bezpośredni sprawcy zbrodni zostali ukarani, wciąż nie są znani ich mocodawcy. Według naszych informacji prokuratorom IPN wciąż nie udało się zgromadzić dowodów winy osób podejrzewanych o zlecenie i kierowanie zabójstwem ks. Jerzego.