Oszukiwanie przestaje się opłacać. Za dodawanie cukru do soku albo oleju palmowego do masła producent może zapłacić grzywnę równą 10 procent swoich rocznych przychodów. W wypadku największych firm spożywczych może to być kilkanaście milionów złotych. "Spodziewamy się, że takie kary wymiotą z rynku nieuczciwych" - mówi Monika Rzepecka, główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych.

Reklama

Oszukiwali, bo kary były za niskie

Dodatkowo nazwa nieuczciwego producenta będzie mogła zostać podana do wiadomości publicznej, tak aby wszyscy zainteresowali się, która z firm oszukuje. Dotychczas było to niemożliwe, bo inspektorat był zobowiązany do tego, by nie ujawniać mediom nazw przyłapanych podczas kontroli wyrobów i ich wytwórców. Dodatkowo producenci za nieuczciwe praktyki do wczoraj płacili śmiesznie niskie grzywny, raptem 500 zł. Bez ociągania uiszczali je więc i oszukiwali dalej. "A poza mandatem nic nie mogliśmy zrobić" - mówi Rzepecka.

Większość producentów dobrze przyjęło wprowadzone zmiany. "My o nie wręcz zabiegaliśmy. Bezkarność nieuczciwych firm utrudniała walkę konkurencyjną uczciwym" - mówi Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności. Nowe przepisy będą szczególnie użyteczne w przypadku fałszerstw masła, miodu, czekolady i soków - bo prawo określa wyraźnie ich skład.

Kiełbasa z dzika prawie bez dzika

Nie będzie jednak można ścigać producenta za to, że sprzedaje "oryginalną kiełbasę z dziczyzny", nawet gdy mięsa z dzika będzie w niej ledwie "do 2 proc." - jeśli taka informacja znajdzie się na opakowaniu w składzie produktu.

Etykieta i nazwa mimo wszystko nie są ze sobą sprzeczne. Jeśli jednak klient podejrzewałby, że skład jest sfałszowany, może zażądać kontroli inspektoratu w siedzibie przedsiębiorstwa.

Reklama

p

Producenci żywności oszukują na etykietach na potęgę - wynika z ostatnich badań Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych:

53 proc. masła sprzedawanego na polskim rynku jest fałszowane przez dodawanie do niego tłuszczu roślinnego, a nie powinno zawierać go w ogóle, inaczej po prostu nie jest masłem. Około 40 proc. wędlin ma inny skład, niż napisano na etykiecie. Tak samo 23 proc. wyrobów mlecznych zawiera co innego, niż głosi lista składników - najczęściej producent zawyża ilość tłuszczu.

Nawet kupując makowiec, chleb albo krakersy, można zostać oszukanym - 23 proc. pieczywa i wypieków miało źle opisany skład.