24 lutego - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - antyterroryści z Poznania podjechali pod blok na jednym z osiedli w Gostyniu. O szóstej rano zadzwonili do drzwi Marii W. - Otwierać, policja! - krzyknęli. Nikt nie otworzył. Wyważyli więc drzwi, wpadli do środka, a domowników - trzech braci - rzucili na ziemię. Marii W. w domu nie było.

Reklama

Policjanci zatrzymali 26-letniego syna kobiety, Łukasza W., ksywa "Gucio". Chłopak jest pseudokibicem poznańskiego Lecha i jednym z 17 podejrzanych o napad na kibiców jednej z drużyn piłkarskich. I właśnie w tej sprawie prokuratura postanowiła zatrzymać "Gucia".

Nakaz trafił do policji. A ta wysłała do Gostynia antyterrorystów. Łukasz W. to niebezpieczny przestępca: 15 razy był zatrzymywany przez policję, po raz pierwszy jako 12-latek. Na koncie ma bójki, pobicia, napady, rozboje i kradzieże. Odpowiadał też za posiadanie narkotyków. W sumie odsiedział siedem lat.

W czasie przeszukania mieszkania antyterroryści zarekwirowali ochraniacze na nogi i zęby, rękawice, a także komplet noży, komputer i cztery telefony komórkowe.

Maria W. pojawiła się w mieszkaniu w trakcie przeszukania. Podpisała protokół, nie wnosząc żadnych zastrzeżeń. Kilka dni później zmieniła jednak zdanie. Napisała skargę na antyterrorystów i doniesienie do prokuratury. Zarzuca policjantom, że zniszczyli drzwi mieszkania, zachowywali się niegrzecznie (mieli rzucać obelgami), a także zabrali telefony komórkowe, za które płaci abonament. Policja twierdzi, że funkcjonariusze zachowali się zgodnie z prawem. Prokuratura zapowiada, że telefony odda dopiero po tym, jak dokładnie sprawdzi ich zawartość.