W tragicznym pożarze w Kamieniu Pomorskim 16-letnia Magda Skórka straciła całą rodzinę: 6-letniego brata Patryka i siostry, 8-letnią Miecię i młodszą o 3 lata Martynę. W ogniu zginęła również jej 37-letnia mama. Magdy szuka teraz cała zachodniopomorska policja. Dziewczyna uciekła ze szpitala, po tym jak cudem uratowała się z płonącego budynku-pułapki.

>>>Rząd odbuduje spalony hotel. Gdzie indziej

16-letnia Magda, ratując się przed płomieniami, wyskoczyła z okna na drugim piętrze budynku. Policjanci zabrali ją sprzed hotelu o godz. 1.30 w poniedziałek nad ranem. Eskortujący ją funkcjonariusz zapamiętał dokładnie godzinę. Zostawił dziewczynę na izbie przyjęć szpitala św. Jerzego w Kamieniu Pomorskim.

Mimo upadku z tak dużej wysokości Magda była tylko lekko potłuczona. Narzekała na ból w nodze. W szpitalu panował chaos, karetki jedna po drugiej przywoziły ciężko rannych i poparzonych.Ludzie biegali w pośpiechu. Nikt nie zauważył, że dziewczyna wyszła z izby przyjęć. Prawdopodobnie chciała sprawdzić, czy ktoś z jej bliskich przeżył.

>>>Milion od rządu na pomoc ofiarom pożaru

Ze szpitala przy ul. Dziwnowskiej do hotelu na Wolińskiej są dobre dwa kilometry. Łuna ognia, jaką rozgorzało niebo, zaprowadziła dziewczynę z powrotem pod dom. Tam też po raz ostatni wiedzieli ją świadkowie. Stała w tłumie. "Boże przenajświętszy, oni wszyscy spłonęli, tylko ona jedna się uratowała. Nie wyobrażam sobie, co teraz musi czuć to dziecko. Gdzie się tuła?" - mówi Emilia Staniszewska, ocalała z pożaru mieszkanka hotelu socjalnego.

Magda to niewysoka blondynka. Włosy do ramion, nad czołem figlarna grzywka. Na zdjęciu, które trafiło na plakaty w całym mieście, zalotnie przekręca głowę. Wszyscy w Kamieniu Pomorskim znają już jej twarz, wszyscy jej szukają. "Była wesołą, beztroską nastolatką, ale przywiązaną do rodzeństwa. Poszłaby za nimi wszędzie" - opowiada Emilia Staniszewska. Znała Magdę, całe jej rodzeństwo i matkę. "Beata gniotła się w jednym socjalnym pokoiku z czwórką dzieci" - dodaje.

Policja cały dzień przeczesywała wczoraj miasto. "Sprawdzamy wszystkie tropy. Przeszukaliśmy pobliskie wioski, byliśmy u koleżanek dziewczyny i dalszej rodziny. Zaginięcie zgłosił wujek Magdy, brat zmarłej matki" - tłumaczy aspirant sztabowy Mirosław Bakowicz z Komendy Powiatowej Policji w Kamieniu.

Wszyscy w mieście mają nadzieję, że dziewczyna zmęczona i głodna w końcu zapuka do drzwi kogoś z rodziny. Nikt nie chce brać pod uwagę najczarniejszego scenariusza. "Dosyć już śmierci. Trzeba walczyć o życie. Rany będą się goić długo, ale ci, co ocaleli, powinni dawać świadectwo, jak tu było" - mówią ludzie, którzy przyszli dziś zapalić znicze na pogorzelisku.















Reklama

p

JOANNA DARGIEWICZ: Kiedy ostatnio widziałaś się z Magdą?
JOANNA PRUSAK*: Kilka dni temu, przed świętami. Od czasu tragicznego pożaru nie mamy z nią żadnego kontaktu. Obdzwoniliśmy wszystkie koleżanki, obeszliśmy cały Kamień Pomorski. We wtorek po południu widział ją pod szpitalem jakiś chłopak. Spłoszyła się i uciekła. To znak, że Magda żyje i pogłoski o tym, że wskoczyła do ognia, by ratować mamę i rodzeństwo, są nieprawdziwe.

Jaką dziewczyną jest Magda?
Towarzyską, bardzo rodzinną, zawsze uśmiechniętą. Ale na imprezy czy dyskoteki nie chodziła. Chyba że czasami na urodziny do koleżanki.

Magda miała trójkę rodzeństwa...
Matka sama ich wychowywała, było im ciężko. Dlatego Magda pomagała, jak tylko potrafiła. Zajmowała się dziećmi, gotowała, sprzątała, robiła zakupy. Często zachowywała się jak dorosła.

Od dawna mieszkali w tym hotelu?
Od dwóch lat. Wcześniej z mamą i rodzeństwem mieszkała u babci. Tam, w hotelu, mieli mieć lepsze warunki do życia, a wyszło tak, że jej rodzina zginęła...



*Joanna Prusak jest dziewczyną kuzyna Magdy Skórki. Dziewczyny od dawna się znały i spędzały ze sobą sporo czasu