Czy Radio Maryja było tubą Libertasu? Według rozgłośni to kłamstwo, które usilnie starały się utrwalić "postkomunistyczne i liberalne media". "Kto jest autorem eskalacji kłamstwa i kto nakręca spiralę nienawiści w stosunku do Radia Maryja i dzieł przy nim powstałych oraz milionów Polaków kochających Ojczyznę? Komu zależy na szarganiu dobrego imienia tej rozgłośni i jej słuchaczy, a zarazem kto uniemożliwia tworzenie ładu i pokoju społecznego służącego dobru Polaków?" - pyta rozgłośnia w specjalnym oświadczeniu.

Reklama

Dlatego właśnie w gazetach można było spotkać takie tytuły jak: "Libertas próbuje wygryźć PiS z Radia Maryja" z "Wprost" czy "Jak Libertas wyciągał ludzi z Radia Maryja" w DZIENNIKU. Czarę goryczy przelały słowa Kamila Durczoka, które wypowiedział w "Faktach" 9 czerwca. Prezenter komentując eurowybory stwierdził, że obok wygranych są też "przegrani - wśród nich polski oddział Libertasu, który mimo wsparcia Radia Maryja do Brukseli się nie wybierze".

To spotkało się z oświadczeniem rozgłośni, która zażądała też sprostowania tej informacji. I to nie tylko od TVN. "Kłamstwa" pojawiały się bowiem też na "szpaltach <Gazety Wyborczej>, która należy do kolosalnego imperium spółki Agora".

>>>Klęska Rydzyka w eurowyborach

Jak "Naszemu Dziennikowi" komentuje medioznawca, wypowiedzi dziennikarzy w TVN, "Wprost" czy w "Gazecie Wyborczej", to część szerszej strategii.

"To nie był przypadek, wiadomości są tak przygotowywane, że każdy wyraz nie jest przypadkowy, to byłby wynik jakiegoś supernieprofesjonalizmu" - mówi Hanna Karp. "Durczok doskonale wiedział, jakie było stanowisko Radia Maryja wobec Libertasu, a mimo to wygłosił taką opinię" - dodaje.

O co więc chodzi? Karp uważa, że z jakichś powodów "stacja TVN chce łączyć Radio Maryja z Ganleyem". To próba "upolityzowania" rozgłośni. Dodatkowym celem jest osiągnięcie efektu psychologicznego poprzez zestawienia radia z "przegranym" Libertasem. Tworzy to wrażenie, że podobnie przegrana jest rozgłośnia.