RENATA KIM: Dokładnie rok temu najwybitniejsi polscy naukowcy zaapelowali do pani o zmianę systemu oceniania matur. Co od tamtej pory zostało zrobione?

KATARZYNA HALL: Odbyło się spotkanie z sygnatariuszami tego listu i przedstawicielami systemu egzaminacyjnego. Chodziło o to, by naukowcy dowiedzieli się, jak ten system naprawdę działa. I wielu z nich przyznało, że ich krytyka i podpisanie listu były zbyt pochopne. Oczywiście cały czas trwają prace nad kierunkiem zmian w systemie egzaminacyjnym. Szczegóły zmian podamy po koniec sierpnia.

Reklama

Sygnatariusze listu mówią jednak, że od zeszłego roku nic się nie zmieniło. A krytykowany przez nich klucz, czyli m”powiedzi, nadal czyni szkody polskim maturzystom.

Powtórzę jedno: błąd, o którym wczoraj napisaliście, jest przede wszystkim błędem ludzkim, a nie systemu egzaminacyjnego. Miejmy świadomość, że egzaminatorzy to są tylko ludzie i nawet najdoskonalsze ustalenie kryteriów oceniania nie jest w stanie wyeliminować pomyłki. Ważne jest, by istniała możliwość odwołania się od takiej oceny.

Reklama

A co pani odpowie na ciągle powtarzany zarzut, że nowa matura, która miała obiektywnie sprawdzać stan wiedzy uczniów, tak naprawdę obiektywna nie jest?

Na pewno jest lepsza niż poprzednia, ale każde ocenianie zawiera pewien element subiektywizmu. Obecne procedury zostały przygotowane z myślą o tym, by go zminimalizować. Zrobiliśmy krok naprzód, bo pytamy wszystkich jednakowo i staramy się też jednakowo oceniać. I z pewnością są potrzebne kolejne kroki, bo przecież ten system jest bardzo młody i wymaga udoskonalenia. Trzeba minimalizować liczbę pytań otwartych, wymagających subiektywnej oceny. A pytania otwarte, które wymagają śledzenia drogi rozumowania ucznia, też pewnie mogą być oceniane przy pomocy jaśniejszych, wcześniej znanych kryteriów. Uczeń musi wiedzieć już na początku edukacji, czego się będzie od niego wymagać na egzaminie końcowym.

A czy nie byłoby lepiej, gdyby uczniowie po prostu się uczyli, zamiast - tak jak teraz - przygotowywać się do zdawania matury?

Reklama

Ależ żaden nauczyciel nie uczy tylko zdawania egzaminów! Tylko to nie jest tak, że uczeń posiądzie całą wiedzę tego świata. On uczy się tego, czego wymaga od niego podstawa programowa. Zmieniliśmy podstawę na taką, która dużo precyzyjniej niż dotąd informuje nauczycieli, czego powinni ucznia nauczyć.

Ale to powoduje, że maturzyści przez ostatnie 3 lata przed maturą nie robią nic innego, tylko razem z nauczycielami ćwiczą zdawanie egzaminów.

Ja nie mówię o wymaganiach testu, tylko o tym, jaką wiedzę ma mieć uczeń! Nauczyciel nie musi wiedzieć, co będzie w danym roku na teście, ale to, czego ma ucznia nauczyć. Ma wiedzieć, jak zaplanować swoją pracę na 3 lata. Na każdym etapie edukacji.

Zrobiliśmy eksperyment: dwie tegoroczne maturzystki, doskonałe uczennice, napisały maturę z polskiego sprzed 20 lat. I poległy: ich język był ubogi, argumentacja nietrafiona, a całość sprawiała wrażenie pracy napisanej przez gimnazjalistów.

Nie wiem, jakie to były uczennice ani jaki egzamin kazaliście im napisać. Programy sprzed 20 lat były inne.

Ale my mówimy o ogólnym wykształceniu młodych ludzi. Przecież młody człowiek, który zdał egzamin dojrzałości, powinien być ogólnie wykształcony.

Ogólne wykształcenie polega na tym, że uczymy konkretnych rzeczy, zapisanych w podstawie programowej. Jeśli jest w niej rachunek różniczkowy, to maturzysta będzie się go uczył. Jeśli rachunek z niej wypadnie, to nikt go nie będzie znał. To samo dotyczy, na przykład, dzieł literackich i źródeł historycznych. To kwestia świadomego wyboru, czego od ucznia wymagamy.

Więc co powinien umieć człowiek, który kończy liceum?

Odsyłam do lektury nowej podstawy programowej z komentarzem dostępnej na stronach internetowych MEN i w każdej szkole. To jest bardzo precyzyjny opis tego, czego ma nauczyć na każdym etapie edukacji polska szkoła.

A co pani odpowie tegorocznej maturzystce Marcie Megger, która apeluje o pilną reformę polskiej szkoły, bo obecna pokazała jej, że nie warto się starać i być ambitnym?

Od czasu gdy zaczęłam pracę w Ministerstwie Edukacji, zajmuję się przede wszystkim reformą. Pozostaje mi tylko współczuć tej konkretnej maturzystce, która spotykała w szkole nieprzyjaznych nauczycieli, którzy źle ją nastawili do systemu edukacji. Znam wielu mądrych pedagogów, którzy potrafią sprawić, że spotkanie ze szkołą jest pozytywnym doświadczeniem. Dla mnie ważne jest, by szkoła wymagała od uczniów rozumowania, wnioskowania, pogłębionych umiejętności humanistycznych i ścisłych. Zależy nam na wszechstronnym rozwoju ucznia. Ale do tego nie wystarczy zmienić wymagania maturalne, trzeba zacząć znacznie wcześniej od zmiany sposobu podejścia do edukacji już w szkole podstawowej. I to staram się robić. Krok po kroku dojdziemy też do nowych wymagań maturalnych.

*Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej