Ich walka ciągnęła się od blisko ćwierć wieku. Wszystko zaczęło się w 1978 roku, kiedy w pobliżu mieszkania państwa Kaniów powstała spółdzielnia Wielobranżowa zajmująca się obróbką i skrawaniem metali. Po raz pierwszy małżeństwo na hałas i zanieczyszczenia z fabryki poskarżyło się w 1985 roku. Już rok później uznano, że spółdzielnia utrudnia swoim sąsiadom życie i ma czas do 1995 roku na zakończenie lub zmianę działalności, tak by poziom hałasu zmalał.

Reklama

Wyznaczony termin minął, a fabryka nadal działała. Dlatego w 1997 roku małżeństwo Kaniów ponownie złożyło skargę na spółdzielnię. Jednak straż pożarna i inspekcja sanitarna uznały wówczas, że... nie ma podstaw do zamknięcia fabryki i że może ona działać dalej.

Kaniowie nie poddali się. Dzięki ich interwencjom w 1997 roku rejonowy inspektor ochrony środowiska potwierdził, że poziom hałasu przekracza dopuszczalne normy. Mimo to sprawa dalej była odwlekana. Dopiero w 2004 roku fabryka została zlikwidowana.

>>>Wygrała z TVP przed Trybunałem w Strasburgu

Po 19 latach użerania się z urzędnikami małżeństwo poskarżyło się na przewlekłość postępowania do Strasburga. W ramach zadośćuczynienia za straty moralne domagali się 50 tysięcy euro. Trybunał uznał, że mają rację, a Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka gwarantującą każdemu rozpatrzenie sprawy w rozsądnym terminie. Kaniowie dostali 7 tysięcy euro odszkodowania.