"W tej chwili każdy akt oznacza włamanie się do tego, co przejęliśmy. Jeśli ktoś się tam włamie, będzie miał do czynienia z prokuratorem, nie z komornikiem, nie ze mną" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz z TVN24. Podkreśliła, że wejście do hali byłoby naruszeniem kodeksu karnego.

Reklama

>>> Policja w KDT: za późno i za słabo

Prezydent stolicy zapewniała też, że sprawie bitwy pod KDT nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczyła, że zwlekała z wystąpieniem, by nie dolewać oliwy do ognia i nie prowokować. Tak samo uzasadniała to, że policja pojawiła się na miejscu dopiero po kilku godzinach starć.

>>> Prezydent przeciw użyciu siły pod KDT

Poza tym, jak dodała, nikt nie spodziewał się, że sprawa przybierze aż tak dramatyczny obrót. "Agresja zadymiarzy rzeczywiście była większa, niż się wszyscy spodziewali. Zarząd KDT jeszcze pchał, prowokował kupców. Wiemy, że płyty chodnikowe były w przygotowane w boksach" - stwierdziła prezydent stolicy.



>>> Kibole walczyli z policją w Warszawie

To ma być - jej zdaniem - jednym z dowodów na brak dobrej woli ze strony kupców. "Wiedzieli, że dziś rano przyjdzie komornik, który jest władzą sądową, a sąd przyznał nam rację. Nie chcieliśmy ich prowokować i demonstrować siły. Można było to załatwić pokojowo i dlatego policja początkowo nie interweniowała" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.

I dodała, że nie można było zwlekać z egzekucją komorniczą, bo w miejscu hali KDT ma znajdować się łącznik między pierwszą i drugą linią metra. A nim ruszy budowa, trzeba jeszcze rozebrać budynek. "Rozbiórka sąsiedniego Marc Polu trwała siedem miesięcy" - zaznaczyła Gronkiewicz-Waltz. Potem nad stacją metra ma stanąć muzeum. Stolica dostała na te inwestycje trzy miliardy euro z unijnych funduszy. Nie możemy czekać - przekonywała prezydent.

czytaj dalej

Reklama



Gronkiewicz-Waltz stawia sprawę jasno: nie ma szans na żadne rozmowy władz miasta z zarządem KDT. "Teraz straciłam zaufanie, a bez niego nie ma mowy o rozmowach. Łamanie prawa nie może być nagradzane" - powiedziała. Zaznaczyła jednak, że ci kupcy, którzy pokojowo opuścili halę, mogą liczyć na pomoc miasta. A to oferuje i - jak mówiła prezydent - oferowało kilka alternatywnych lokalizacji miejsc handlu. Jej zdaniem, zarząd KDT część z tych propozycji przed kupcami ukrywał.

>>> Walka o KDT: Minuta po minucie

Prezydent Warszawy zapowiedziała także skierowanie wniosków do prokuratury przeciwko tym, którzy użyli przemocy.

We wtorek pod halą Kupieckich Domów Towarowych na Placu Defilad pojawił się komornik z sądowym nakazem zajęcia budynku. Jednak kupcy nie chcieli go opuścić. Interweniowała najpierw firma ochroniarska, potem policja i straż miejska. Użyto gazu łzawiącego, gazu pieprzowego i armatek wodnych. Ponad 30 osób trafiło do szpitala.