Do tej pory chuligani, którym za bójki na stadionach sąd zakazał uczestniczenia w imprezach, kiedy gra ich drużyna - byli praktycznie bezkarni. Nikt nie wiedział, co robią w dniu meczu, a kluby rzadko sprawdzały, kto wchodzi na stadion. Od pierwszego sierpnia ma się to zmienić.
>>>Szef kupców z KDT dziękuje kibolom za bitwę
"Teraz taka osoba w czasie meczu będzie musiała stawić się na komisariacie. Każda komenda ma już listę kibiców sprawiających problemy, którzy mieszkają w jej rejonie. Dlatego dosłownie zaraz po meczu będziemy wiedzieli, który kibic zignorował prawo" - mówi Marcin Sokołowski, rzecznik prasowy komendanta głównego policji. Osobom, które nie dostosują się do nowych przepisów, będą groziły nawet trzy lata więzienia.
Ale zakaz stadionowy to niejedyna duża zmiana. Od soboty organizatorzy meczów będą mogli sprzedawać bilety tylko na miejsca siedzące. Obowiązywać zacznie też system identyfikacji kibiców. Chodzi o to, że kluby będą musiały znać imiona, nazwiska, numery PESEL, jak również posiadać zdjęcia wszystkich osób wpuszczanych na stadion. Dlatego od soboty na większość meczów bilety będą mogli kupić tylko posiadacze kart kibica poszczególnych klubów.
>>>Chuligani pobili 14-letnich piłkarzy
"W karcie będzie czip z dokładnymi danymi i zdjęciem. Od sierpnia kibic będzie mógł kupić tylko jeden bilet, na którym znajdzie się jego nazwisko. Na bramce po przyłożeniu karty do czytnika dowiemy się, czy bilet faktycznie należy do osoby, która go nabyła. Dlatego nawet jeśli ktoś sprzeda wejściówkę koledze, to ten i tak nie wjedzie" - wyjaśnia Marek Pieniążek, rzecznik Polonii Bytom.
Choć większość działaczy sportowych nie ma wątpliwości, że zaostrzenie przepisów jest potrzebne, to jednak zauważają pewne niedociągnięcia. "Chuligani powinni być skoszarowani na czas trwania całego meczu. W innym przypadku nikt nie będzie w stanie ich upilnować. Przecież taki delikwent może odwiedzić komendę na początku imprezy, a potem przez płot wejść na mecz" - mówi Edward Chmura odpowiedzialny na organizację meczów Stali Stalowa Wola.
>>>Psuedokibice sami podłożyli sobie świnię
Z kolei Bogusław Błędowski, szef ds. bezpieczeństwa podczas meczów Legii Warszawa, obawia się, że kibice znajdą furtkę do omijania restrykcyjnego prawa. "Jak to w Polsce, zaraz zaczną kombinować zwolnienia lekarskie czy inne powody, dla których nie będą mogli stawić się na komendzie. A jeśli policja i sądy będą na to przymykać oko, to niestety bezpieczeństwo na stadionach nie poprawi się" - uważa Błędowski.