Niedzielny wieczór w Rzeszowie. Pod blokiem na osiedlu zbiera się grupka młodych ludzi w wieku 14-20 lat. Z na przeciwka podjeżdża kilka samochodów. Z nich także wysiadają młodzieńcy w dresach. Zaczyna się regularna bijatyka, po chwili jedna grupa ucieka między bloki.

Reklama

Kilka godzi wcześniej w innym miejscu pseudokibice wzajemnie taranowali się samochodami. Ucierpiały głównie zaparkowane wzdłuż wąskiej ulicy auta mieszkańców. Mimo tego nikt nie zeznaje na policji.

Takie sytuacje W Rzeszowie to ostatnio codzienność. "W takim mieście jak Rzeszów wszystko tak naprawdę rozgrywa się na osiedlowych ulicach. Do bójek dochodzi często kilka razy w tygodniu, nieważne czy jest mecz" - mówi portalowi "Nowiny24" kibic Resovii. "Jak twoja ekipa pobiła kogoś z tamtych, musisz zdawać sobie sprawę z zagrożenia. Mogą przyjść pod twoją szkołę, pracę, czekać pod domem. Napadają nie po to, żeby tylko pobić. Częściej chodzi by złamać rękę czy nogę. Żeby wyeliminować przeciwnika. Temu służą wjazdy na osiedla" - dodaje.

Bezradna jest policja, bo z reguły gdy patrol dojeżdża na miejsce, bandyci uciekają. Zastraszeni świadkowie boją się zeznawać. Nieskuteczne okazały się sądy 24-godzinne. Możliwe, że opanować sytuację pozwoli nowelizacja ustawy o imprezach masowych, która weszła w życie 1 sierpnia. Sejm nałożył na kluby m.in. obowiązek identyfikacji wszystkich kibiców oraz wprowadził nowe, surowsze kary dla stadionowych bandytów. W nowelizacji podwyższono też kary za wykroczenia. Za wtargnięcie na murawę podczas meczu grozi do 3 lat więzienia, za ukrywanie twarzy od 3 do 5.