Historię Beaty Grzybowskiej, 32-latki z Łodzi, opisywaliśmy po raz pierwszy miesiąc temu. Z powodów materialnych kobieta zgodziła się urodzić dziecko parze z Warszawy, która nie mogła go mieć. Początkowo myślała, że uda jej się dotrzymać umowy. ”Jednak instynkt macierzyński był silniejszy niż jakiekolwiek uzgodnienia” - mówi dziś Grzybowska.
>>> Wynajęcie matki zastępczej to handel ludźmi
Ta sprawa wywołała bardzo wiele kontrowersji. Wypowiadali się etycy, prawnicy i psycholodzy. Wszyscy zgodnie przyznają, że Grzybowska ma pełne prawo do walki o dziecko, jednak wiele osób uważa, że nie powinna do tej walki stawać.
Sama Grzybowska przyznaje, że nie spodziewała się takiej nagonki na swoją osobę. ”Sąsiedzi są przeciwko mnie, nawet rodzina się ode mnie odwróciła. Przestałam chodzić do niektórych sklepów, bo słyszałam bardzo nieprzyjemne komentarze” - opisuje zastępcza matka. Ale nie żałuje, że powiedziała publicznie o wszystkim. ”To dla mnie rodzaj spowiedzi i oczyszczenia. Poza tym marzę tylko o jednym: żeby znowu być z synkiem” - mówi.
>>> "Nie jestem tylko brzuchem do wynajęcia"
Czy to na pewno szczere zapewnienia, a nie, jak sugeruje wiele osób, chęć uzyskania korzyści finansowych? ”O szczerości jej uczuć może świadczyć to, że kiedy spotkałam się z nią po porodzie, była w zupełnej rozsypce. Sytuacja ją przerosła i było widać, że straszne źle znosi ją psychicznie” - przekonuje psycholog Anna Tokarska, która za darmo pomaga Beacie Grzybowskiej.
Podobnego zdania jest adwokat zastępczej matki, Maria Wentlandt-Walkiewicz. ”Moim zdaniem wykazała odwagę. Wiedziała, że może ją spotkać wiele złego, a jednak - ku przestrodze dla innych kobiet - zdecydowała się opowiedzieć o wszystkim otwarcie” - mówi.
>>> Adwokaci: Dziecku będzie lepiej u ojca
Zupełnie innego zdania są adwokaci rodziny, która wynajęła surogatkę. Uważają, że upublicznienie sprawy to przykład nieodpowiedzialnego zachowania matki.