Zdezorientowane i przemoknięte pielęgniarki z niedowierzaniem pakowały po południu swój biały obóz pod Sejmem. Parlament uporał się bowiem z ich ustawą podwyżkową. "To jest kompromis, nie dostałyśmy wszystkiego, o co prosiłyśmy" - komentuje na gorąco Dorota Gardias, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZPiP przyp. red.), która przysłuchiwała się obradom z trybun Sejmu.

Gardias w rozmowie z DZIENNIKIEM przyznaje, że ustawa spełnia podstawowe postulaty sióstr: utrzymuje bowiem 30-proc. podwyżki z 2006 r. i daje możliwość ich dalszego wzrostu. Zgodnie z nowelą od 2007 r., mają być one wliczane do wynagrodzenia zasadniczego, a nie, jak było do tej pory - jako dodatek do pensji. Podnosi także, od października tego roku, we wszystkich szpitalach wskaźnik kosztów świadczeń medycznych z 0,56 do 0,65, co pociąga kolejną zmianę. To oznacza, że z każdej złotówki wypłaconej przez NFZ personel medyczny otrzyma 65 groszy. Ponadto minimum 40 proc. wzrostu wartości kontraktu szpitala czy przychodni musi być pod groźbą sankcji prawnej przeznaczone na wzrost płac jej pracowników. Kontrolę nad tym procesem ma sprawować Państwowa Inspekcja Pracy.

Sejm odrzucił natomiast postulat pielęgniarek mówiący o tym, by 85 proc. środków na podwyżki przeznaczać dla pracowników medycznych, a tylko 15 proc. dla administracji. "Ta ustawa nie jest spełnieniem naszych marzeń. Po podwyżkach w dalszym ciągu będziemy zarabiać zaledwie połowę średniej płacy w gospodarce. (2687 zł - tyle wynosi średnia - przyp. red.). To klęska, do której rękę przyłożyły kolejne rządy przed PiS-em" - mówi DZIENNIKOWI Longina Kaczmarska, wiceszefowa OZZPiP.

Ewa Kopacz (PO), przewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia, jeszcze surowiej ocenia przegłosowaną wczoraj ustawę. Uważa, że pracownicy służby zdrowia zostali oszukani. Jak podkreśliła, zagwarantowano im jedynie utrzymanie dotychczasowych 30-proc. podwyżek, a nie dano dodatkowych 15 proc. obiecywanych przez rząd w czasie strajków. "Utrzymuje ona jedynie dotychczasowe status quo. Podwyżki dla pracowników służby zdrowia, którymi chwalił się rząd, są jednorazowe" - zaznacza Kopacz.

Ustawa trafi wkrótce pod obrady Senatu. Pielęgniarki mają żal do senatorów, że nie zwołali nadzwyczajnego posiedzenia komisji senackiej na dziś. "Pracują, jak mają na to ochotę i humor. Zwołali posiedzenie Senatu dopiero na 13 września, przez to ustawa podwyżkowa może nie wejść w życie z dniem 1 października" - martwi się Kaczmarska.

Władysław Sidorowicz, przewodniczący Senackiej Komisji Zdrowia, uspokaja: "Jeśli parlament nie uchwali ustawy przed swoim samorozwiązaniem, to uchwali ją na pewno po tym fakcie. Sejm będzie bowiem pracował do chwili zebrania się następnego składu" - przypomina w DZIENNIKU.