"Pedofile są wyjątkowo ostrożni" - tłumaczy nam Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji. Szajka porozumiewała się za pomocą internetowego kominikatora. Aby do niej dołączyć, trzeba było zostać poleconym przez jednego z nich. Na swojej stronie internetowej wymieniali się zbiorami. Wymiana sprośności - to był kolejny warunek udziału w procederze. W ten sposób bandyci zapewniali sobie zmowę milczenia. - Byli bardzo przebiegli: nie znali się nawzajem, tylko z internetu - opowiada jeden z oficerów operacyjnych policji.
"To była żmudna praca" - dodaje Urbański. "Żeby udowodnić przestępstwo, trzeba było sprawdzić dziesiątki tysięcy połączeń internetowych". Śledztwo trwało rok. Jednak dopiero trzy miesiące temu udało się ustalić dane pierwszego pedofila. Był nim mieszkaniec Konina, który już raz za molestowanie dzieci odpowiadał. Jego najmłodszą ofiarą był półroczny chłopiec! Pozostali zatrzymani to powszechnie szanowani obywatele, mieszkańcy dużych miast. Jak się dowiedzieliśmy, wśród nich jest dziennikarz, pracownik teatru i były żołnierz. Jeden z zatrzymanych to student.
To nie koniec aresztowań. Będą kolejne w Polsce, jak i zagranicą. Siatka działała w 70 krajach. Filmy i zdjęcia z dziećmi powstawały w Europie i w Azji.
Policjanci uderzyli jednocześnie. W całej Polsce. Zboczeńcy byli kompletnie zaskoczeni. Do tej pory pozostawali bezkarni. Sieć zapewniała im anonimowość. Jednak funkcjonariusze zastosowali nową technikę - "podsłuch internetowy". Dziesięciu pedofili zatrzymano, a to dopiero początek. Szajka działała bowiem na cały świecie. Przejęto setki obrzydliwych filmów i zdjęć.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama