Prokurator przesłuchał już dwóch dekarzy, którzy przed pożarem pracowali na dachu świątyni i prawdopodobnie zaprószyli ogień. To robocza wersja dramatycznych wydarzeń, przyjęta przez prokuraturę.
Teren wokół kościoła wygląda dziś jak pobojowisko - wszędzie leżą zwęglone belki, połamane dachówki. W środku kałuże wody, na sklepieniach zacieki i pęknięcia. Osuszanie kościoła może potrwać nawet trzy miesiące - przewidują strażacy.
Na szczęście, udało się uratować większość cennych zabytków. Na ewakuację czekają jeszcze dwa - ambona i galeria dla chóru (empora). Nadal nie wiemy, czy w pożarze ucierpiał carillon, zespół zestrojonych ze sobą dzwonów wygrywających piękne melodie. Ogień do nich nie dotarł, ale nie wiadomo, czy nie uszkodziła ich wysoka temperatura.
Właścicielem kościoła jest zakon ojców karmelitów. Zakon zbyt biedny, by sfinansować, czy choćby pokierować odbudową. Dlatego pomoże miasto - tzw. inwestorem zastępczym będzie miejskie muzeum historyczne, które dostanie od władz miasta część pieniędzy na odbudowę. Połowę kosztów pokryje zaś resort kultury.
Nawet trzy miesiące może potrwać osuszanie wnętrza gdańskiego kościoła św. Katarzyny. Konserwatorzy zabytków szacują milionowe straty, strażacy i śledczy szukają przyczyn wczorajszego pożaru.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama