Znany biznesmen namawia dziennikarza do zadania Andrzejowi Lepperowi pytania o nowe rozwiązania gospodarcze. "Zapytam go jutro" - odpowiada dziennikarz. "Jutro to za wcześnie. Lepper nie będzie wiedział, że ma to powiedzieć" - wyjaśnia rozbawiony przedsiębiorca. Takie dowcipy krążą o wicepremierze Andrzeju Lepperze - pisze dzisiejszy DZIENNIK. Wszystko za sprawą jego doradców.
Nawet pobieżny przegląd nazwisk wskazuje na to, że są to ludzie o niejasnych życiorysach. Bardzo często powiązani z wywiadem wojskowym i służbami specjalnymi. Wicepremierowi podpowiadają m.in. dwaj byli szefowie Wojskowych Służb Informacyjnych - generałowie Konstanty Malejczyk i Kazimierz Głowacki. Być może dlatego Lepper domaga się stanowisk dla swoich ludzi w resortach siłowych. Wcześniej chciał stołka wiceministra budownictwa dla Grzegorza Tuderka. Jednak prokuratura postawiła temu byłemu działaczowi SLD zarzut działania na niekorzyść firmy, której był prezesem.
Z kolei Kazimierz Zdunowski, przewodniczący ekspertów przy klubie Samoobrony i najbliższy zausznik wicepremiera, został uznany przez sąd w Otwocku winnym wyłudzenia 3,6 mln zł kredytu z banku na podstawie fałszywych dokumentów.
Z oskarżeniami na karku, zadłużeni po uszy, współpracujący ze Służbą Bezpieczeństwa. Tacy są najbliżsi doradcy wicepremiera Andrzeja Leppera - twierdzi DZIENNIK. Jeden z nich wyłudził 3,6 mln zł kredytu. Inny miał nawet zostać wiceministrem, ale skutecznie zablokowała ten pomysł prokuratura. Zarzuciła mu działanie na niekorzyść spółki, której był prezesem. Kolejny doradca, szepcząc do ucha, namawia wicepremiera do dogadania się z białoruskim reżimem.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama