Mecz odbył się w Ingolstadt oddalonym od Monachium o 80 kilometrów. Miał się zacząć o 16:30, ale... na boisko wybiegli tylko Polacy. Dziwna sytuacja wnet została wyjaśniona - okazało się, że piłkarze z Kolumbii... spóźnili się na pociąg! I rzeczywiście - po kilkunastu minutach dojechali na miejsce.

Sędzia z Sudanu był wyrozumiały i nie odgwizdał walkowera. Może dlatego, że nie chciał sprawić zawodu sześciu tysiącom kibiców. Polecił zaczekać na piłkarzy Kolumbii i w końcu zaczął się mecz. Była to typowa "gra do jednej bramki". Polska wygrała 5:1 po trzech golach Gadochy i dwóch Deyny.

W dzisiejszym meczu do takiej sytuacji raczej nie dojdzie. Obydwie drużyny są w pełni profesjonalne i mało prawdopodobne jest, by wynik z 1972 roku został powtórzony. Kolumbijczycy wprawdzie nie zakwalifikowali się do finałów mistrzostw świata, ale w rankingu FIFA znajdują się na 27. pozycji - o dwa miejsca wyżej niż Polska.