"Nie chcę mówić żegnajcie, mówię do widzenia. To jest moje życzenie. Wszystkiego najlepszego" - powiedział do pracowników szpitala Szrajber. Dyrektora żegnało kilkaset pielęgniarek i lekarzy na trawniku przed szpitalem. Atmosfera nie przypominała stypy, a raczej rodzinny piknik. Szrajber dostał od pracowników podziękowania i wiązankę kwiatów.
W tym samym czasie związki zawodowe policjantów, Straży Pożarnej "Florian", służby więziennej oraz Forum Związków Zawodowych działających w Łódzkiem, wystąpiły w specjalnym oświadczeniu do ministra spraw wewnętrznych i administracji o przywrócenie do pracy byłego dyrektora.
Zdaniem związkowców, działania Dorna - który najpierw "zapowiada likwidację szpitala, a następnie próbuje wymusić na dyrektorze zwolnienia strajkujących lekarzy - to zaprzeczenie demokratycznego państwa i powrót do najgorszych metod stalinowskich".
Protest personelu w szpitalu zaczął się 9 maja. Po dwóch tygodniach lekarze rozpoczęli strajk okupacyjny. Kilka dni później dyrektor Szrajber dostał od szefa departamentu zdrowia MSWiA sugestię wyrzucenia z pracy strajkujących.
Szrajber nie zgodził się z tym. W odwecie wicepremier Dorn zwolnił go dyscyplinarnie. Dymisję przywieźli mu urzędnicy MSWiA. Łódzki szpital strajkował jako jedyny w kraju spośród placówek należących do MSWiA.
Były kwiaty, podziękowania i tradycyjnie - klapa, niedźwiedź, goździk. W atmosferze pikniku, w obecności kamer, kilkuset pracowników łódzkiego szpitala MSWiA pożegnało swojego, byłego już, dyrektora Wojciecha Szrajbera. Pielęgniarki i lekarze dziękowali w ten sposób za to, że postawił się wicepremierowi Ludwikowi Dornowi i nie wyrzucił ich z pracy. Dzięki temu zostali w szpitalu. Dyrektora szef MSWiA zwolnił dyscyplinarnie. W tym samym czasie związki zawodowe służb mundurowych w Łódzkiem zażądały od wicepremiera przywrócenia dyrektora do pracy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama