"Mój syn demoluje mieszkanie!" - usłyszał w słuchawce przerażony głos kobiety dyżurny janowskiej komendy. Gdy policjanci dojechali do wsi, już przed domem doszły ich przeraźliwe krzyki. 17-latek poprzewracał i porąbał wszystkie meble. Pobił starszego brata, który próbował bronić dobytku. Oberwało się też matce, która chciała uspokoić agresora. Syn zadał jej kilka ciosów nożem.

Prawdziwej furii 17-latek dostał, gdy zobaczył policjantów. Podniósł siekierę i rzucił się w ich kierunku. Policjanci oddali ostrzegawcze strzały. Ale nawet to nie ostudziło zapału młodzieńca. Choć odłożył siekierę na bok, rzucił się na mundurowych. "Ja was ch... gołymi rękami załatwię!" - wrzeszczał. W kilka sekund został jednak obezwładniony i zakuty w kajdanki. Miał ponad 1,8 promila alkoholu. Teraz trzeźwieje w policyjnym areszcie w Białej Podlaskiej. O jego dalszych losach zdecyduje sąd.

Nie jest to pierwszy wyczyn krewkiego nastolatka. Niespełna dwa tygodnie temu, mimo że nie ma prawa jazdy, wsiadł za kierownicę malucha i rozbił auto. Był kompletnie pijany.



Reklama