Chłopiec spadł z siedmiu metrów. Ma poważny uraz głowy. Zaraz po wypadku przewieziono go śmigłowcem do katowickiej kliniki dziecięcej.

Jak doszło do tragedii? Wczoraj późnym wieczorem ośmiolatek wrócił do swojego pokoju po ciastka, które leżały na parapecie. W pokoju było dwóch kolegów chłopca. W pewnym momencie dzieci zobaczyły, że ośmiolatek stoi na parapecie. Nagle stracił równowagę i spadł.

To się nie powinno było zdarzyć, bo dzieci były pod dobrą opieką. Tak przynajmniej twierdzi policja. 30-osobową grupą zajmowało się 8 opiekunów, z czego 5 ma wykształcenie pedagogiczne. Do Koszarawy dzieci przyjechały w sobotę. Pochodzą z Poznania i okolic.