Boisz się wojska jak ognia i nie chcesz, żeby Cię powołali? A może wręcz przeciwnie - chciałbyś być zawodowym żołnierzem w profesjonalnej armii? Twoje losy decydują się teraz. Dwie wizje polskich sił zbrojnych właśnie się ścierają.


Dzisiaj polska armia nie może samodzielnie przerzucać jednostek specjalnych poza granice kraju. Brakuje nam również samolotów transportowych. Za mało jest nowoczesnych systemów łączności i dowodzenia. To wszystko sprawia, że, zdaniem specjalistów, na utrzymanie 160-tysięcznej armii nas nie stać. Trzeba ją zmniejszyć do 89 tysięcy. Tylko wtedy znajdą się pieniądze na doskonały sprzęt.

Bo na pewno nie znajdzie się w budżecie 10 mld rocznie, żeby nadrobić zaległości w sprzęcie. W tym roku kasa MON to 18 mld zł. Prawie dwie trzecie tych pieniędzy idzie na pensje.

Zwolennikiem armii małej, ale lekkiej, mobilnej i zawodowej, jest minister obrony Radosław Sikorski. Prezydent Lech Kaczyński woli wojsko bardziej liczne. Dlaczego? Dzięki temu Polska będzie się cieszyła prestiżem i uznaniem na świecie. Poza tym 160 tys. żołnierzy to minimum, które pozwoli Polsce zapewnić bezpieczeństwo - tak uważa Andrzej Krawczyk z Kancelarii Prezydenta. Poniżej tej granicy nie należy już schodzić. Takie jest zdanie prezydenta. Środków na armię trzeba szukać albo w budżecie, albo dzięki lepszej organizacji szkolenia.