Postanowili uczcić koniec matur. Kupili alkohol. Wypili. Ale chcieli jeszcze, a skończyły im się pieniądze. Włamali się do budowanego domu, gdzie znaleźli miedziane rurki. Były warte ponad 3 tys. zł. Sprzedali je w skupie złomu i mieli na dalszą zabawę.
Ale alkohol nie gwarantował adrenaliny - pisze "Gazeta Krakowska". Postanowili rozpocząć karierę samochodowych złodziei. Wpakowali się do małego fiata. Słabo im szło. Chociaż wyłamali stacyjkę, nie potrafili
uruchomić samochodu.
Przesiedli się do fiata 125p. Udało się go odpalić. Pojechali na wycieczkę. W końcu zabrakło im benzyny. Samochód już był do niczego. Trzeba było zatrzeć ślady. W bagażniku znaleźli olej, którym oblali fiata i podpalili.
Tak im się spodobała zabawa, że następnej nocy włamali się do volkswagena golfa. Nie dał się jednak uruchomić.
Policjanci zapukali do drzwi maturzystów tuż przed ogłoszeniem wyników egzaminów dojrzałości. Obaj przyznali się do niecodziennej balangi. Zamiast na studia mogą teraz trafić nawet na 10 lat za kratki.
To była balanga ich życia! Dwóch maturzystów tak intensywnie bawiło się przez trzy dni i trzy noce, że zamiast czekać przed szkołą na wyniki egzaminów, wylądowali w prokuraturze.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama