Pomysł ochrony dobrych uczniów przed złym wpływem, a nauczycieli przed młodymi bandytami może się podobać, ale krytycy już zgłaszają wiele wątpliwości.

Po pierwsze, Giertych nie ujawnił na razie jednego - jak odróżni młodzież trudną od mniej trudnej i zupełnie nietrudnej... Minister chce po prostu przenosić do nowo tworzonych szkół uczniów, których wyrzucono z innych za złe zachowanie.

Ale tu od razu pojawia się druga kwestia. Kto będzie uczył w takich "szkołach pod specjalnym nadzorem". Złośliwi mówią, że strażnicy więzienni, a psycholodzy uważają, że zgromadzenie w jednej klasie, a nawet szkole, samych łobuzów nie jest dobre. Dlaczego? Bo ci, którzy mogliby wyjść na prostą, nie będą mieli takiej szansy.

Minister zapowiada, że na wszystkie te pytania ma odpowiedzieć zespół ds. przygotowania programu "szkół o szczególnym nadzorze pedagogicznym", który zamierza powołać. I przekonuje, że ważniejsze jest oddzielenie złych od dobrych, bo "jeden młodociany gangster może doprowadzić do całkowitego rozpadu klasy a nawet szkoły".