Ćwiczenia w spódniczce? Dziś nie do pomyślenia, ale jeszcze tuż po wojnie w żeńskiej szkole inaczej sobie wf-u nie wyobrażano. W męskich było lepiej, bo chłopcy mogli się przebrać. Ale oczywiście w takie same spodenki i koszulki. Żeby żadne dziecko nie wyróżniało się.
Zresztą podobna idea przyświecała paskudnym, sztucznym fartuszkom w PRL-u. Jednak zamiast gwarantować równość i czystość, pokazywały, z jak różnych domów pochodzą dzieci. Niektóre fartuszki miały falbanki i fikuśne kształty, a inne były po prostu obrzydliwe. Kształt i jakość zależały od ceny.
Ale coraz szybciej nadciągająca wolność w końcu weszła do szkół. Najpierw nieśmiało w latach 80. z koszulami flanelowymi i dżinsami. W latach 90. dziewczęce koszulki stawały się coraz krótsze, by w końcu w XXI wieku brzuchy wyszły na wierzch.
I dorośli podnieśli raban. Że to zgroza i rozpusta. Powoli najpierw w szkołach prywatnych, potem po cichu, do niektórych szkół publicznych zaczęły wracać wysłużone mundurki. Czy minister edukacji wprowadzi je wszędzie?