Takiej kumulacji jeszcze w Niemczech nie było. Ponieważ nikt nie ustrzelił głównej wygranej w środowym losowaniu, w sobotę w niemieckim Lotto można wygrać aż 39 mln euro (około 160 mln zł). Wiadomość o tym rozeszła się po Europie momentalnie, ale dopiero dzisiaj ruch na niemieckich granicach się wzmógł.

Reklama

Potwierdzają to lokalne media. Również w Polsce. Daniel Szysz, reporter "Kuriera nad Morzem", mówi, że to wręcz psychoza. "Żona powiedziała mi, że koleżanki z jej pracy urywały się dziś wcześniej, żeby przekroczyć granicę w Świnoujściu i kupić kupony w podgranicznym Ahlbeck" - mówi Szysz. Lokalny fotoreporter Sławomir Ryfczyński twierdzi, że robił dziś zdjęcia tabunom Polaków, którzy jechali po kupony. "Kupowali głównie standardowe kupony z dziewięcioma polami do skreśleń za 12,25 euro" - relacjonuje.

Niemiecki "Die Tagespiegel" pisze, że - oprócz Polaków - do Niemiec ściągają też Holendrzy, Czesi i Austriacy. Gazeta przypomina, że do tej pory największa pojedyncza wygrana zdarzyła się w Niemczech ponad rok temu, kiedy ktoś zgarnął 24 mln euro.

Niemieckie Lotto jest łudząco podobne do polskiego. Tam również skreśla się sześć cyfr. Tyle że jest droższe, bo w Niemczech pojedyncze skreślenie kosztuje 4 euro, a u nas 2 złote. Ponadto w niemieckiego totka można też grać przez internet (www.lotto-brandenburg.de).

Reklama