Ludzkiej tragedii nie można przełożyć na pieniądze, ale w tym wypadku właśnie tak się stało. Odszkodowanie było potrzebne Jankowi Meli, żeby mógł kupić protezę, która pozwoli mu normalnie żyć. Stara jest już za mała, a na nową jego rodziny po prostu nie stać. I dzielny chłopak może trafić na wózek!
Rodzice chłopca domagali się 400 tys. zł jednorazowego odszkodowania. Chcieli też, żeby firma płaciła ich synowi dożywotnią rentę - 4 tys. zł miesięcznie. Winą za kalectwo Janka obarczali firmę Energa, która - ich zdaniem- źle zabezpieczyła budynek transformatora, w którym chłopak schował się przed deszczem.
Sąd obniżył odszkodowanie do 233 tys., a rentę przyznał taką, jaką proponował energetyczny gigant - 2 tys. zł. Uznał, że Janek Mela nie był bez winy - jego obrażenia spowodowało nie samo wejście do budynku, ale dotknięcie przewodów pod wysokim napięciem.
Po porażeniu prądem lekarze musieli chłopcu amputować nogę i rękę. Jego historia stała się znana po tym, jak już po wypadku, razem z podróżnikiem Markiem Kamińskim, zdobył oba bieguny.