Po tej lekturze włos jeży się na głowie. Pułkownik Salomon Morel, naczelnik obozu pracy w Świętochłowicach, który odpowiada za śmierć 1695 ludzi, dostaje od państwa 5 tys. zł emerytury. Tyle samo co pułkownik Wacław Głowacki, pracownik IV departamentu SB zwalczającego Kościół. 3,2 tys. zł dostaje pułkownik SB, Jan Lesiak. To chyba za dużo jak na człowieka słynącego z tego, że już w niepodległej Polsce, w której udało mu się jeszcze zahaczyć do pracy w Urzędzie Ochrony Państwa, zbierał "kwity" na prawicę (m.in. na Jarosława Kaczyńskiego).
A najgorsze jest to, że mimo przedwyborczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości, że partia zrobi porządek z tymi emeryturami, w najbliższym czasie chyba nic się w tej sprawie nie ruszy. Wprawdzie PiS już w styczniu złożył do Sejmu projekt noweli ustawy o emeruturach dla służb mundurowych, który miał zabrać przywileje ubekom, esbekom, PRL-owskim prokuratorom i sędziom, odpowiadającym za tortury i śmierć wielu osób. Jednak projekt przepadł gdzieś komisjach sejmowych i nikt już do niego nie wraca.
Ponieważ do końca tego roku Sejm zbierze się jeszcze tylko 18 razy, marne są szanse na to, żeby parlament zajął się tą ustawą. Będzie raczej debatował o budżecie, podatkach i ewentualnie o ordynacji wyborczej. A to oznacza, że w przyszłym roku komunistyczni zbrodniarze wciąż będą opływać w luksusach.
Przeciętny emeryt żyje dziś w nędzy. Tymczasem ubecy, którzy w PRL-u męczyli niewinnych ludzi, żyją w luksusach. Mają wille, kilkutysięczne emerytury i superauta. "Fakt" przygotował wstrząsający ranking dochodów komunistycznych zbrodniarzy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama