W niedzielę ktoś dał cynk mundurowym, że ginekolog w jednym z kieleckich szpitali jest ostro zawiany. Policjanci natychmiast przyjechali. I rzeczywiście - ginekolog musiał nieźle golnąć, bo miał grubo ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Z porodówki trafił więc prosto do izby wytrzeźwień.

Policjanci zapobiegli następnym porodom odebranym przez pijaka, bo już szykował się do kolejnych. "Zdążył przyjąć dwa. Maluchy na szczęście mają się dobrze. Teraz badamy, ile wypił podczas każdego z porodów" - wyjaśnia dziennikowi.pl rzecznik kieleckiej policji komisarz Krzysztof Korek.

Policja zabezpieczyła całą dokumentację medyczną z dyżuru pijaka. Jeśli potwierdzą się ich podejrzenia, że medyk był pijany podczas odbierania dzieci, odpowie za narażenie na niebezpieczeństwo małych pacjentów. Grozi mu za to pięć lat odsiadki.