Prawdziwy pech mieszkanki Świętajna na Mazurach. Najpierw okazało się, że kupiony zaledwie kilka dni wcześniej samochód jest zepsuty. Właścicielka chciała zaoszczędzić i oddała go do naprawy znajomemu - domorosłemu mechanikowi.

Minął miesiąc i kobieta zaczęła się niepokoić. I słusznie. Na podwórku, na którym zostawiła swojego citroena, auta już nie było. A "mechanik" zaczął coś kręcić.

Wreszcie okazało się, że razem z kolegą rozebrali samochód, a karoserię i felgi sprzedali na złom. Policja uznała to za kradzież i chce, żeby w więzieniu spędzili trzy lata. Oby nie chcieli wzbogacić się na złomie z krat...