W podróży pomogli koniowi dwaj podpici osobnicy. Szło o tyle łatwo, że zwierzę jest ustawione na platformie na kołach. Ale porywacze w końcu zgłodnieli i zostawili konia na skwerze, a sami poszli posilić się do baru. Widok rumaka zaniepokoił strażnika pobliskiego aresztu śledczego, który powiadomił policję.
Obaj porywacze wpadli w ręce mundurowych. Jeden próbował uciekać, ale bezskutecznie. Twierdzą, że konia uprowadzili dla żartu. Ale zwierzę wykonane jest z aluminium i przez właścicieli zostało wycenione na 20 tysięcy złotych. Niebagatelna sumka.
"Porywaczom konia Świętego Marcina grozi do pięciu lat za kratkami" - dowiedział się dziennik.pl w poznańskiej policji.