Pięcioletniego chłopczyka i dwunastoletnią dziewczynkę z kaźni wyrwała sąsiadka. Nie mogła już dłużej słuchać tego, co działo się za ścianą. Zadzwoniła na policję.

Dzieci marzły, wychodząc na dwór, bo nie miały ciepłych ubrań. Chodziły głodne i to nie z biedy. Bo wyrodnym rodzicom jakoś wystarczało pieniędzy na popijawy. Zwyrodnialcy nie dość, że nie opiekowali się dziećmi, to jeszcze je bili. Dziewczynka wstydziła się rozebrać na lekcji wychowania fizycznego. Takie miała siniaki.

Policja zatrzymała pijaków, a sąd ich aresztował na trzy miesiące.