Bisfenol A - silna trucizna używana do konserwacji opakowań metalowych znalazła się na czarnej liście UE, m.in. dzięki niedawnemu raportowi brytyjskich toksykologów. Lekarze stwierdzili, że środek powszechnie używany przez producentów metalowych i aluminiowych opakowań powoduje nieodwracalne zmiany w organizmie.

Działanie substancji można streścić krótko: miesza ludziom w głowach. "Działa identycznie jak estrogen, kobiecy hormon" - wyjaśnia w rozmowie z DZIENNIKIEM prof. Andreas Kortenkamp, kierownik Centrum Toksykologii Wydziału Farmacji Uniwersytetu Londyńskiego. Naukowiec, który jest współtwórcą raportu, nie ma wątpliwości: nawet w niewielkich dawkach może prowadzić do zaburzeń psychicznych i nerwowych. "U dzieci zanikają różnice płciowe" - dodaje Kortenkamp.

Brytyjscy lekarze zauważyli, że dzieci karmione poprzez smoczki polakierowane substancją, miały mniejszą zdolność rozumienia świata i większe trudności z koordynacją ruchową niż rówieśnicy. Ich wzrok, pamięć i refleks były znacznie słabsze.

Najnowsze badania rewolucjonizują wiedzę o bisfenolu A. Dotychczas sądzono, że w minimalnych dawkach jest nieszkodliwy. Przepisy unijne dopuszczały jego obecność w żywności. Tymczasem, okazuje się, że nawet najmniejsze dawki środka są groźne dla życia. "Organizm nie jest w stanie pozbyć się tej substancji. Latami może ona kumulować się w komórkach nerwowych, czy tkankach, niszcząc je" - mówi prof. Ludmiła Żylińska, biochemik z Zakładu Neurochemii Molekularnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Dla producentów puszek zakaz stosowania bisfenolu A to wizja sporych strat. Polakierowane nim puszki i konserwy nie rdzewieją. "Jeśli substancja zostanie zakazana w Europie, natychmiast dostosujemy się i wycofamy z tych puszek" - zapewnia Paweł Kwiatkowski z Kompanii Piwowarskiej z Poznania. Podobną deklarację usłyszeliśmy od rzeczniczki Coca-Coli w Polsce Iwony Jacaszek.