Obchody w Gdańsku rozpoczęły się uroczystą mszą św. w kościele pw. św. Brygidy. Po mszy uczestnicy uroczystości przeszli pod Pomnik Poległych Stoczniowców, gdzie złożyli kwiaty. Odbył się też tam apel poległych. "W historii Polski szczególne zło co pewien czas przecinało drogę ludzkiego i narodowego życia" - mówił biskup Kasyna. "Rodziło to zawsze reakcje polskiego narodu, ducha naszego narodu" - wspominał.
Zamieszki zaczęły się 14 grudnia 1970 roku - dwa dni po tym, jak rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen żywności. Pierwsi zaprotestowali robotnicy gdyńskiej stoczni im. Komuny Paryskiej. Z czasem dołączyli do nich pracownicy innych przedsiębiorstw na Wybrzeżu. W Gdańsku i Szczecinie protestujący
podpalili gmachy komitetów wojewódzkich PZPR.
16 grudnia wojsko zgromadzone przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej otworzyło ogień do grupy robotników wychodzących z zakładu. Następnego dnia w Gdyni padły kolejne strzały.
Jeszcze nikt nie poniósł odpowiedzialności za wydarzenia grudnia '70. Od października 2001 roku przed sądem w Warszawie toczy się proces o "sprawstwo kierownicze" masakry robotników. Na ławie oskarżonych zasiadają ówczesny szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, wicepremier Stanisław Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski oraz trzej dowódcy jednostek wojska strzelających do robotników. Do tej pory przesłuchano ok. 700 świadków. Oskarżonym grozi nawet dożywocie.