Artykuł o współpracy hrabiego z bezpieką "Życie w ukryciu. Agenturalna współpraca Wojciecha Dzieduszyckiego z aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej w latach 1949-1972" opublikował wrocławski IPN.
"Oficjalne biogramy hrabiego na ogół niewiele odbiegają od dokładnego życiorysu, którzy sporządził własnoręcznie dla Urzędu Bezpieczeństwa w 1949 r. Od tego roku rozpoczął niejako drugi rytm swojego życia, odmierzany spotkaniami z funkcjonariuszami UB i SB oraz pisanymi, zwykle własnoręcznie, doniesieniami" - napisali w swym artykule Dariusz Iwaneczko i Krzysztof Kaczmarski - historycy z rzeszowskiego oddziału IPN, którzy na ślad agenturalnej przeszłości Dzieduszyckiego wpadli, badając wątki związane z niemieckim obozem pracy w Pustkowie.
Hrabia, który miał dwa pseudonimy operacyjne: Jeden (do 1960 r.) i Turgieniew, był gorliwym współpracownikiem... "Pierwszy raz zetknąłem się z taką teczką. Hrabia był agentem, który sam sobie wyznaczał zadania. To prawdziwa rzadkość" - przyznaje dr Krzysztof Kaczmarski.
Wojciech Dzieduszycki został zwerbowany w lutym 1949, współpracę z nim SB zerwała we wrześniu 1972 roku. Przez ten czas hrabia napisał ponad 400 raportów. Było też kilkaset notatek, jakie po spotkaniach z nim sporządzili oficerowie bezpieki. "To były prawdziwe elaboraty. Bardzo szczegółowe i wyczerpujące" - mówi dr Kaczmarski.
"Nie wiadomo, ilu ludziom ten człowiek zaszkodził. Ilu trafiło przez niego do aresztu, było więzionych i katowanych, ilu zakopano w bezimiennej mogile, takiej jak 80A na wrocławskich Osobowicach" - mówił z goryczą Stanisław Paderewski, który przyszedł wczoraj na promocję IPN-owskiej publikacji.
Już teraz wiadomo, że co najmniej kilka osób zostało po hrabiowskich donosach aresztowanych. Historycy IPN przyznają, że w publikacji opuścili niektóre informacje, które w swoich raportach hrabia gorliwie opisywał. "Pominęliśmy wątki plotkarskie, obyczajowe i erotyczne" - przyznaje dr Kaczmarski. Jak dowiedział się DZIENNIK, takie informacje pojawiały się między innymi w kontekście wrocławskiego Teatru Pantomimy. "Chodzi o rzekome powiązania mafijne, zagraniczne i homoseksualne" - dodaje dr Dariusz Iwaneczko. "Te informacje były tak dokładne, że prawdopodobnie pozwoliły bezpiece na zwerbowanie kolejnych współpracowników. Przecież dostarczając pikantne szczegóły z życia intymnego lub pisząc o kimś <ambitny, ale tchórzliwy>, dawał bezpiece argumenty" - wyjaśnia dr Iwaneczko. Donosy hrabiego były bardzo starannie przygotowywane: strony są ponumerowane, większość została napisana odręcznie.
Na kilku tysiącach stron raportów, które znajdują się w archiwach IPN, przewijają się nazwiska osób, które zapisały się w historii Polski. "Są donosy na generała Maczka, którego Dzieduszycki odwiedził w Wielkiej Brytanii. W jednej z rozmów generał, którego komuna pozbawiła obywatelstwa, miał rzekomo powiedzieć, że bardzo by chciał wrócić do ojczyzny. Hrabia nie tylko zaproponował mu gościnę. Powiedział także: "Ależ panie generale, w Polsce nie ma już UB. UB już nikogo nie przesłuchuje" - opowiada dr Kaczmarski.
Obok znanych osobistości, jak arystokraci z rodziny Radziwiłłów czy Czartoryskich, Dzieduszycki opisywał też zwykłych, często bezimiennych ludzi. "Wspomina o podróży kuszetką z Warszawy do Wrocławia, podczas której rozmawiał z inżynierem budownictwa z Tychów. Ten mocno krytykował budownictwo PRL-owskie. Pan Dzieduszycki skwapliwie to wszystko spisał. Wiele mówi ostatnie zdanie raportu: <Niestety, nie mogłem dowiedzieć się nazwiska tego pasażera. Wysiadł w Opolu>” - mówi dr Iwaneczko.
Historycy IPN przyznają, że donosy pisane przez hrabiego cechują się wyrafinowaniem. Wyjątkowym nawet jak na agenta. "Bardzo wczuwał się w swoją rolę. Mam wrażenie, że wyrywał się w tych raportach" - kwituje jeden z historyków.
Wiadomość o agenturalnej przeszłości Wojciecha Dzieduszyckiego wybuchła na początku października. W otwartym liście skierowanym do wrocławian hrabia przyznał się do współpracy, aczkolwiek napisał, że była ona krótkotrwała, i przeprosił tych, których mógł skrzywdzić.
Donosił na generała Maczka, Jana Nowaka-Jeziorańskiego, żołnierzy AK, bohemę artystyczną, środowisko Radia Wolna Europa, emigrację, kabaret Dymek z Papieroska, arystokratów, dziennikarzy, rodzinę, uczniów i przypadkowo poznanych ludzi. Tak DZIENNIK pisze o hrabim Wojciechu Dzieduszyckim.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama